*Justin*
Siedziałem w moim czarnym Range Roverze* i patrzyłem, jak
Seth odjeżdża z Caitlin siedzącą na miejscu pasażera. Po chwili zdałem sobie
sprawę, że jadę w złym kierunku.
Jak mogłem w ogóle pomyśleć, że ona do mnie wróci? Mogłem
się domyślić, że ruszyła do przodu. Zaparkowałem samochód i zamknąłem go przez
wejściem do hotelu. Wchodząc do windy zauważyłem dwie podekscytowane
nastolatki. Chyba były bliźniaczkami.
- Cześć. – powiedziałem.
- Cześć Justin! – zapiszczały podekscytowane. – Możemy
prosić o Twój autograf?
Wyciągnęły telefony i markera.
- Jasne. – uśmiechnąłem się.
Skończyłem podpisywać oba telefony w momencie, gdy winda
zatrzymała się na moim piętrze.
- Proszę bardzo, dziewczyny. Miło było Was poznać.
- Dziękujemy! Ciebie również! – powiedziały jednocześnie.
Uśmiechnąłem się do nich i zacząłem wychodzić z windy, gdy
poczułem jak coś ciągnie mnie do tyłu.
- Możemy jeszcze zrobić sobie w Tobą zdjęcia? – zapytała
jedna z nich.
- Uh. – mruknąłem. Szczerze mówiąc byłem gotowy, by wrócić
już do pokoju. – Jasne.
- Taaaak! – wykrzyknęły.
Robiły zdjęcie za zdjęciem, podczas, gdy winda jeździła w tą
i z powrotem. Zacząłem się troszkę denerwować. Kiedy przejechaliśmy moje piętro
po raz trzeci, nareszcie się odezwałem.
- Dobra dziewczyny.. koniec zdjęć.
- Jeszcze tylko jedno!
Odsunąłem je od siebie i wyszedłem z windy. Kochałem swoich
fanów, ale czasem byli trochę zbyt natrętni. Szedłem korytarzem, aż dotarłem do
swojego pokoju. Włożyłem klucz w dziurkę i otworzyłem drzwi. Moim oczom ukazał
się dziwny widok. Na kanapie siedziała moja mama, całując się z jakimś
nieznanym mi facetem. Zachciało mi się
zwymiotować. Nienawidziłem myśli, że ktoś może złamać jej serce.
Przełknąłem ciężko.
Mama szybko odskoczyła od faceta.
- Justin! – powiedziała zaskoczona. – Co tu robisz tak
wcześnie?
- Kim jesteś? -
zapytałem, ignorując próbę mamy odwrócenia mojej uwagi od faceta, który przed
chwilą wkładał jej język do gardła.
- Jestem Kevin Allen. Miło mi Cię poznać. – powiedział,
wyciągając do mnie rękę.
Skrzyżowałem ramiona.
- Z czego żyjesz? – zapytałem, przypatrując mu się.
- W ciągu dnia jestem pediatrą a w nocy pastorem młodzieżowym.
- Naprawdę? – zapytałem.
Uh. Hmm. Prawdopodobne.
- Właściwie, uczę w niedzielnej szkółce.
Po tym co powiedział, przypomniałem sobie kim jest. To był
mój ulubiony nauczyciel z niedzielnej szkółki.
- Cóż, może powinieneś pójść popracować nad planem lekcji,
czy coś.
- Justin! – skarciła mnie mama.
- Nie, nie, wszystko w porządku. – Kevin powiedział. – Robi
się późno. Do zobaczenia następnym razem Justin.
Spojrzałem na niego.
Nie obchodzi mnie, jaki był. Chciałem tylko, żeby trzymał
się z daleka od mojej mamy.
- Do zobaczenia, Pattie. Zadzwonię do Ciebie jutro. –
mrugnął do mojej mamy.
Obserwowałem jak się rumieni. Zachowywała się, jakby była
15-latką na pierwszej randce.
Kevin chyba chciał ją pocałować, ale aura śmierci, jaką
roznosiłem spowodowała, że tego nie zrobił. Wyszedł z pokoju hotelowego i
zamknął za sobą drzwi.
Krzyżyk na drogę.
W momencie, gdy drzwi się zamknęły, mama spojrzała na mnie
rozczarowana.
- Justin, jak mogłeś się zachować w ten sposób? To było
całkowicie lekceważące i absolutnie nie na miejscu.
- Cóż, przepraszam, że się troszczę. – mruknąłem, idąc do
sąsiedniego pokoju.
Usłyszałem jak mama westchnęła.
- Justin. – powiedziała, podążając za mną. – Spójrz, wiem,
że to musiało być dla Ciebie dziwne i powinnam Cię uprzedzić, ale ja i Kevin
znamy się od lat. Myśleliśmy nad tym, żeby zacząć się spotykać wcześniej, ale
byłeś młodszy, a ja wiedziałam, że prawdopodobnie nie spodoba Ci się myśl, że
Twoja mama się z kimś umawia.
- Teraz też mi się nie podoba. – wymamrotałem.
Mama usiadła na łóżku.
- To nie chodzi tylko o to, że się z kimś umawiam, prawda?
- Czasami chciałbym wrócić do czasów, gdy nie byłem sławny.
– przyznałem.
- Dlaczego tak mówisz? – zapytała.
- Nie wiem, czasami wydaje mi się to lepsze. – wspomniałem.
Przytaknęła.
- Dlatego właśnie stwierdziłam, że dobrym pomysłem jest
przyjechać tutaj i odpocząć od wszystkiego.
- Tak. – zgodziłem się.
- Jak impreza Caitlin?
- Dobrze. Chyba jej się podobało. – powiedziałem. - A jej chłopak wygląda na zakochanego.
- Przykro mi, Justin. – powiedziała mama, posyłając mi
sympatyczny uśmiech.
- Nie, nie. – powiedziałem. – To dobrze. Ona zasługuje na
dobrego chłopaka, który będzie się nią opiekował i zawsze będzie przy niej.
Wiem, że ja nie mógłbym robić jednocześnie tego i być gwiazdą.
*Caitlin*
Usiadłam w rogu łazienki, podczas, gdy Seth walił w drzwi.
- Cate! Jeśli natychmiast nie wyjdziesz, wyważę drzwi.
Rozumiesz mnie, do cholery?! – krzyknął.
Łzy spływały po mojej twarzy.
Nigdy nie wyobrażałam sobie siebie, jako dziewczyny w takiej
sytuacji. Mam kochającą i wspierającą rodzinę oraz dobrych przyjaciół. Nawet
nie mogłam powiedzieć im, że jestem zastraszana przez mojego chłopaka, bo on
wciąż mnie wykorzystuje.
- Dobrze, jeśli tego właśnie chcesz. Wchodzę! – oznajmił
szorstko.
Usłyszałam dźwięk otwieranych drzwi. Uniosłam głowę i zobaczyłam
w nich Setha z butelką piwa w ręku.
- Co sobie myślałaś, zamykając się tutaj?! Miałaś nadzieję,
że schowasz się przede mną a później uciekniesz jak tylko zasnę? Tak?! –
zapytał krzycząc.
- Odpowiedz mi, suko!
Rzucił butelką piwa o podłogę. Momentalnie roztrzaskała się
na milion małych kawałeczków.
Podskoczyłam.
- Po prostu chcę wrócić do domu. – jęknęłam.
- Obiecałem Ci, że będziemy mieli romantyczną noc, więc
będziemy ją mieli.
Podciągnął swoją koszulkę, po czym zdjął ją przez głowę.
Moje serce zaczęło walić. Wiedziałam, co nadchodzi. Wstałam z podłogi i
zaczęłam się cofać, dopóki nie wpadłam na ścianę. Oczy Setha były pełne
pożądania, gdy szedł w moim kierunku.
- Seth, proszę! – błagałam. – Nadal jestem cała obolała po
wcześniejszym.
- Cóż, chyba nie będziesz próbować ze mną walczyć, prawda? –
uśmiechnął się złośliwie, podchodząc do mnie.
Płakałam, gdy zdejmował ze mnie koszulkę.
- Wiesz, że tego chcesz. Kochasz mnie. – powiedział ledwo
stojąc na nogach od ilości wypitego piwa.
Jego oddech sprawił, że miałam ochotę zwymiotować.
- Seth, proszę. Proszę!
Moje ciało się trzęsło, gdy ignorując mnie, zaczął odpinać
moje spodnie. Zsunął je ze mnie, po czym zaczął się rozbierać, aż został w
samych bokserkach. Zaczął wodzić palcami po moim ciele, mocno je ściskając i
dotykając.
- Zróbmy to bardziej interesującym. – powiedział, łapiąc
moje biodra i odwracając się w kierunku prysznica.
Odpiął mój stanik i zdjął moją
bieliznę. Jego ręce wciąż szorstko biegały po moim ciele. Zdjął bokserki i
rzucił mnie pod prysznic.
- Wszystkiego najlepszego, kochanie. – Seth mrugnął do mnie,
gdy byliśmy pod moim domem.
Pocałował mnie w usta.
Nic nie powiedziałam, wyskoczyłam z jego samochodu czując
ból. Zaczęłam iść w stronę drzwi. Ledwo mogłam chodzić. Na szczęście, wszystkie
światła były wyłączone, co znaczyło, że moja rodzina wciąż spała. Moi rodzice
byli typami osób, które myślą ‘ciesz się życiem, póki możesz’. Myślę, że to
zaczęło się od momentu, kiedy mięli wypadek samochodowy w dzień ich wesela.
Prawie wtedy zginęli. Po tym, zdali sobie sprawę, że trzeba chwytać każdy dzień
i żyć pełnią życia. To było przydatne w niektórych momentach, ale kiedy
chodziło o chłopaka, który zgwałcił mnie dwa razy w dzień moich urodzin,
wolałabym mieć rygorystycznych rodziców, którzy upewniają się, że jestem w domu
o przyzwoitej porze.
Weszłam do domu i otworzyłam zamrażarkę. Wyjęłam okład z
lodu, które Christian stosował do siniaków powstałych na meczach. Weszłam
schodami na górę, do mojego pokoju, krzywiąc się przy każdym kroku. Zsunęłam z
siebie ubrania i umieściłam okład pomiędzy nogami. Był naprawdę zimny, ale to
pomagało na ból. Podeszłam do szafy i znalazłam za duży t-shirt, który
założyłam. Rzuciłam się na łóżko i wrzasnęłam w poduszkę. Wiedziałam, że jutro
Seth znowu mnie pobije. To było błędne koło, nie zamierzające się nigdy zatrzymać.
Płakałam, aż ze zmęczenia zasnęłam.
*Justin*
Następnego dnia obudził mnie dźwięk rozmowy mojej mamy przez
telefon. Chichotała, wiec mogłem się domyślić, że rozmawia z Kevinem. Wziąłem
szybki prysznic i założyłem czerwoną bluzę oraz białe rurki. Zjadłem trochę
owoców i tosty, które zostały przyniesione przez obsługę do mojego pokoju.
Powiedziałem mamie ‘cześć’ i wsiadłem do mojego Range Rovera* wybierając numer
Christiana.
- Hej, Bieber. – powiedział Christian.
- Cześć. Wciąż nie masz na dzisiaj planów? – zapytałem.
- Nie mam, przyjeżdżaj do mnie.
- Okej, jestem w drodze. Widzimy się za chwilę. –
powiedziałem.
- Do zobaczenia.
Nacisnąłem czerwoną słuchawkę i kontynuowałem jazdę znanymi
mi uliczkami. Po lewo zauważyłem piekarnię. Gdy mieszkałem tutaj, w Kanadzie,
ta piekarnia była jednym z moich ulubionych miejsc. Kiedy tylko mieliśmy więcej
pieniędzy, mama zawsze kupowała mi tu cukierki lub ciasteczka cynamonowe.
Zaparkowałem samochód i wysiadłem. Wszedłem przez otwarte drzwi piekarni i
usłyszałem odgłos dzwoneczka, ogłaszającego moje przybycie. Słodki zapach
cynamonowych ciasteczek i innych pyszności wypełnił moje nozdrza.
- Justin! – uśmiechnęła się Pani Jones, synowa właścicielki.
– Jak się masz?
- Dobrze. A jak u Pani? – zapytałem.
- W porządku. Długo czasu się nie widzieliśmy. Widziałam Cię
jedynie w telewizji i w internecie. – zachichotała.
Uśmiechnąłem się.
- Co dzisiaj macie świeżego do polecenia? – zapytałem.
- Cóż, te cynamonowe ciasteczka dopiero co przyjechały. –
powiedziała.
Oblizałem usta, myśląc o słodkich smakołykach.
- Poproszę kilka. – powiedziałem.
- To będzie pięć dolarów. – uśmiechnęła się.
Wręczyłem jej pieniądze a ona podała mi pudełko ciastek.
- Zobaczymy się jutro w kościele? – zapytała Pani Jones.
- Możliwe. – powiedziałem, kiwając głową.
- Dobrze, do zobaczenia w takim razie. – uśmiechnęła się.
- Do widzenia.
Zabrałem pudełko ciastek do mojego samochodu i położyłem je
na miejscu pasażera. Odpaliłem samochód i pojechałem do domu Beadles’ów. Gdy
byłem na miejscu, zabrałem ciasteczka i ruszyłem w stronę drzwi. Zapukałem.
Moje serce drgnęło, mając nadzieję, że spędzę dzisiaj trochę czasu z Caitlin.
Drzwi otworzył Christian.
- Cześć Justin! – powiedział. – Wejdź.
- Cześć. – uśmiechnąłem się.
- Czy to jest to, co myślę?
- zapytał wskazując opakowanie ciastek.
Przytaknąłem.
- Przejeżdżałem obok cukierni i nie mogłem się powstrzymać.
Christian się zaśmiał.
- Wiem jak to jest. – powiedział, zanim podreptał w stronę
kuchni. – Mamo! Zgadnij co! Justin przyniósł cynamonowe ciasteczka!
Podążyłem za nim do kuchni, gdzie Pani Beadles była zajęta
wycieraniem blatu.
- To bardzo miło z jego strony. – uśmiechnęła się życzliwie,
odwracając się w moją stronę. – Cześć Justin, jak się masz?
- Dobrze. A co u Pani?
- Wszystko w porządku. Dziękuję Ci bardzo za zorganizowanie
imprezy urodzinowej dla Caitlin. Naprawdę to doceniam.
- Oh, nie ma problemu.
Uśmiechnęła się.
- Jak długo zamierzasz być w mieście?
- Tak szczerze to nie wiem. Moja mama zdecydowała, że
potrzebujemy odpoczynku. Byliśmy tak przytłoczeni tą sławą, że bez celu
przeprowadziliśmy się do Atlanty. – powiedziałem. – To już nie byłem ja,
chłopak podążający za marzeniami. Nie chciałem tak żyć.
Pani Beadles pokiwała głową.
- Cóż, jesteśmy bardzo szczęśliwi, że wróciłeś. Będzie tak,
jak za dawnych czasów. – powiedziała.
Zauważyłem łzy w jej oczach.
- Mamo.- Christian jęknął. – Proszę, nie zaczynaj znowu.
Pani Beadles przetarła oczy.
- Przepraszam. Christian, razem z Twoim tatą jedziemy teraz
do kościoła. Będziemy w ciągu kilku godzin. – powiedziała. – Więc zachowujcie
się z Caitlin przyzwoicie. Jeśli będziesz mnie potrzebował, zadzwoń.
- Dobrze. – odpowiedział.
- Do zobaczenia później. Oh, Justin! Pozdrów swoją mamę. –
powiedziała Pani Beadles.
- Pozdrowię. – uśmiechnąłem się.
Christian wyjął dwie szklanki, nalał do nich mleka a
cynamonowe ciasteczka wysypał na talerz. Rozmawialiśmy, opowiadając sobie
głupie dowcipy.
- Cóż. – odkaszlnąłem. – Czy Caitlin jest w domu?
- Tak, jest w swoim pokoju. Chyba śpi. Dlaczego pytasz? –
zapytał.
Wzruszyłem ramionami.
- Po prostu byłem ciekawy.
- Naprawdę? – zapytał ze śmiesznym wyrazem twarzy.
- Tak.
- Koleś, wiem, że coś do niej czujesz. – Christian
powiedział, potrząsając głową.
- Nie wiem o czym mówisz.
- Jesteś takim kłamcą.
- Nawet jeżeli to prawda, ona wydaję się być szczęśliwa z
Sethem. – powiedziałem. – Bo jest z nim szczęśliwa, prawda?
- Tak myślę. – powiedział Christian. – Ale nie spędzam
wolnego czasu, wypytując moją siostrę o jej miłosne życie. To mnie przeraża.
Zajęło mi trochę czasu nawet, by przyzwyczaić się do faktu, że ją pocałowałeś.
Pokazał mi język a ja wzruszyłem ramionami.
- Przepraszam.
- Nie ma sprawy, zagrajmy w Wii.
– zasugerował.
- Tak! – zaśmiałem się.
- Nie mogę w to uwierzyć! – Christian patrzył w ekran z
niedowierzaniem.
- Czytaj i płacz! – śmiałem się.
Christian siedział na kanapie ze skrzyżowanymi rękami,
podczas gdy ja odtańczyłem swój taniec zwycięstwa. Pokonałem go w Mario Kart
pięć razy z rzędu.
- Oh, zamknij się, Justin. –
powiedział Christian, rzucając pilota na kanapę.
Zachichotałem.
Dzwonek do drzwi rozbrzmiał w całym domu.
- Czy ktoś może otworzyć? – krzyknęła Caitlin.
To był pierwszy znak, że była w domu. Wcześniej nie
wychodziła.
- Nie, Ty otwórz! – odkrzyknął Christian.
- Ugh! - Caitlin
westchnęła.
Przyglądałem jej się, gdy schodziła po schodach.
- Tym razem, to JA wygram. – powiedział Christian włączając
grę.
- I tak Ci się to nie uda.
*Caitlin*
Spojrzałam na Justina, który siedział na kanapie grając w
jakąś grę z Christianem.
Przygryzłam wargę.
Chciałabym się z nim spotkać, ale byłabym martwa, jak Seth
by się dowiedział. On tylko szukał powodu, żeby mi przywalić.
Otworzyłam drzwi i zobaczyłam jakiegoś faceta z wielkim
bukietem stokrotek.
- Ty jesteś Caitlin Beadles? – zapytał.
- Tak. – kiwnęłam głową.
Wcisnął mi kwiaty do rąk.
- Od kogo one są? – zapytałam.
- Nie wiem. – odpowiedział. – Ja tylko dostarczam przesyłkę.
Odwrócił się, by odejść.
- Dziękuję! – krzyknęłam do jego pleców.
Zaniosłam kwiaty do kuchni.
- Czyżbyś dostała kwiaty od swojego kochasia? – zapytał
Christian.
Zmrużyłam oczy, próbując go zignorować. Otworzyłam liścik
dołączony do kwiatów.
Droga Caitlin.
Bardzo przepraszam za wczorajszą noc.
Byłem pijany i głupio się zachowałem. Wybacz mi proszę. To się więcej nie
powtórzy, przysięgam.
Kocham Cię.
Twój na zawsze,
Seth.
‘Wybacz mi proszę. To się więcej nie powtórzy.’
Ta, jasne.
Otworzyłam szafkę pod zlewem i wyrzuciłam kwiaty do kosza.
- Pokłóciliście się, czy co? – Christian zapytał, odrywając oczy
od telewizora i spoglądając na mnie.
Jego brwi były zmarszczone.
- Co jest na Twojej twarzy? – zapytał, wskazując na siniaki, których
nie zdążyłam zatuszować.
Justin się odwrócił i również na mnie spojrzał.
- Nie, nie pokłóciliśmy się. A te siniaki.. Graliśmy w chowanego w
piwnicy Setha i wpadłam na ścianę. – kłamałam.
- Oh, okej. – odpowiedział niewinnie Christian, odwracając się w stronę
telewizora.
- Skoro się nie pokłóciliście to czemu wyrzuciłaś kwiaty od niego
do kosza? – zapytał Justin.
- No dobrze, skłamałam. Pokłóciliśmy się, ale to była bzdura. –
powiedziałam.
- Oh. – Justin mruknął.
Przeszłam przez kuchnię, by wziąć jabłko z talerza, gdy zobaczyłam
białe pudełko. Zajrzałam do niego, zauważając cynamonowe ciasteczka.
- Mmm. – powiedziałam. – Kto to przyniósł?
- Justin. – odpowiedział Christian.
- Oh, naprawdę? – zapytałam. – Dzięki, Justin.
- Nie ma sprawy. – uśmiechnął się.
Chwytając szklankę mleka i cynamonowe ciasteczko, poszłam w
kierunku kanapy. Mogłam spokojnie powiedzieć, że chłopcy zauważyli to, jaka
obolała jestem po sposobie, w jaki szłam.
- Jestem obolała od tych wszystkich tańców urodzinowych. –
powiedziałam, starając się im wytłumaczyć. – Justin, nie wiem jak Ty możesz
śpiewać i tańczyć na scenie prawie każdego wieczoru.
Zaśmiał się.
- Idzie się przyzwyczaić.
Przypatrywałam się, jak Justin szturcha Christiana po kolejnej
wygranej rundzie.
- Oh, no co jest! – zawołał Christian.
- Daj mi z nim zagrać. – powiedziałam, wyciągając dłoń po pada.
- Jesteś pewna, że tego chcesz? – zapytał Justin. – To nie jest
zabawa dla osób o słabym sercu.
- Jakoś to zniosę. – zachichotałam.
Po długiej i ciężkiej walce w końcu z nim wygrałam.
- Tak! – wykrzyknęłam zwycięsko.
- Nie. Mogę. W. To. Uwierzyć! – powiedział Justin.
- To uwierz. – zachichotałam.
- Chcę rewanżu!
- Nie, nie zgadzam się. – powiedziałam.
- Proszę! – Justin zerknął na swój dzwoniący telefon. – Sekundka.
Odebrał.
- Cześć mamo. Tak. Teraz? Okej, dobrze. Też Cię kocham. Do
zobaczenia. – powiedział, podnosząc się z kanapy.
- To moja mama. Muszę iść, ale wciąż chcę rewanżu.
- Nieważne, Bieber. – zaśmiałam się.
Razem z Christianem pożegnaliśmy Justina.
Nie mogłam przestać mieć nadziei, że wszystko będzie tak jak
kiedyś. Mogłabym znowu być jego dziewczyną, bo bez względu na to, jak bardzo
się starałam, nie mogę być na niego zła. Nie mogę wyrzucić go ze swojej głowy i
serca.
Więc może to prawda, co ludzie mówią. Pierwszej miłości się nie
zapomina.
Usłyszałam dźwięk pukania do drzwi. Otworzyłam je, myśląc, że
Justin czegoś zapomniał, ale zamiast tego, zobaczyłam bardzo wkurzonego Setha,
stojącego przede mną.
*Range Rover to taki oto samochód:
Nieźle się chłopak wozi, co? :D
Panie i panowie (chociaż raczej panie), oto rozdział czwarty J Wybaczcie, że dodaję go dopiero
dzisiaj, ale miałam pewien problem z przetłumaczeniem go. Jest dosyć długi a ja
niezbyt dobrze się czułam w części, gdzie Seth wykorzystywał Caitlin. Kutas z
niego, prawda? Myślę, że znienawidzicie go jeszcze bardziej, jak przeczytacie
co odwalił w następnych rozdziałach. Oops, udajmy, że tego nie było.
Następny rozdział postaram się dodać jak tylko go przetłumaczę J Co do przemyśleń Caitlin.. Jak
myślicie? Da się zapomnieć o swojej pierwszej miłości? Szczerze mówiąc, mam
nadzieję, że tak.. Dziękuję za wszystkie komentarze i wyświetlenia. To bardzo
motywuje do pracy J
Swaggie. x