sobota, 27 kwietnia 2013

Nine


*Caitlin*
Siedziałam na brzegu łóżku, patrząc bezmyślnie w ekran telewizora, gdzie drużyna-której-nazwy-nie-znam i szczerze mówiąc, nie chcę znać, biegła za piłką, próbując ją przejąć.
- Strzel gola! – Seth krzyknął do telewizora.
Zmrużyłam oczy i potarłam skronie.
Moja głowa pulsowała z bólu a krzyk Setha nie pomagał w niczym. Martwiłam się o moich przyjaciół i rodzinę. Mam nadzieję, że zorientują się, że wiadomość, którą im zostawiłam to jedno wielkie kłamstwo i przyjdą mnie uratować. Byłam zmęczona bólem nogi i ramienia. Byłam zmęczona Sethem. Stał się miły, ale to nic nie zmieniło. Wciąż mu nie ufam.
Po tym, jak pozwolił mi zadzwonić do rodziców, dotrzymałam obietnicy i mu wybaczyłem, ale nie jestem jedną z tych osób ‘przebacz i zapomnij’. Nie sądzę, żeby było możliwe, bym zapomniała.
Nagle zrobiło mi się niedobrze.
Chwyciłam miskę, która była oparta o łóżko.
- Znowu? – Seth zapytał, zwracając na mnie uwagę po raz pierwszy w tym dniu. – To już piąty raz tego dnia! Zwymiotowałaś już wszystko, co zjadłaś!
Tak, panie oczywisty, jakbym nie zauważyła.
Kiedy skończyłam, poczułam się jeszcze gorzej.
- Proszę. – powiedział Seth, podając mi szklankę wody.
- Dzięki. – odpowiedziałam, ochrypłym głosem.
Seth położył rękę na moim czole.
- Nie  masz gorączki. -  powiedział. – Masz dreszcze?
- Nie. – potrząsnęłam głową. – Nie jestem chora.
- No ale coś jest nie tak. – podkreślił.
- Może to alergia. – powiedziałam.
Siedziałam w końcu w starej, zakurzonej przyczepie.
- Być może, ale wątpię. – odpowiedział.
Szczerze mówiąc, też w to nie wierzyłam, ale co może sprawić, że czuję się w ten sposób?
- Musisz po prostu odpocząć. – Seth powiedział, przykrywając mnie kołdrą. – Może to grypa żołądkowa czy coś takiego.

*Justin*
Obudził mnie dźwięk telefonu. Przetarłem oczy i sięgnąłem po telefon.
- Halo? – wymruczałem sennie.
- Justin! – to był głos mojej matki.
Nagle dotarło do mnie, że opuściłem nasz hotelowy pokój, nawet nie mówiąc jej, gdzie idę.
- Przepraszam, że wyszedłem, nie mówiąc Ci.. Zamierzałem wrócić, ale później poszedłem do domu Kayli i Kevina i..
- Dobrze, porozmawiamy o tym później. – przerwała mi. – Dzwonię, ponieważ Caitlin nagrała się na sekretarkę Beadlesów zeszłej nocy. Dzisiaj rano odsłuchali wiadomość.
- O mój Boże! – wykrzyknąłem. – Czy wszystko z nią w porządku? Wraca do domu?
- Powiedzieli, że wszystko z nią dobrze i po prostu Seth zabrał ją na wakacje. Odwołali wszystkie patrole, która jej szukały.
- Co?! – zapytałem. – Dlaczego to zrobili? Co jak ona kłamała?
- Kłamała? Czemu miałaby to robić?
- Nie wiem, ale jeśli Seth jest psychopatą - tak jak myśli Christian - może zmusił ją, by kłamała. – powiedziałem. – Powinni dać mi odsłuchać tą wiadomość.
- Kochanie, wiem, że martwisz się o Caitlin, ale jestem pewna, że jej rodzice znają ją na tyle, by wiedzieć, że nie kłamie.
Przygryzłem wargę.
To wszystko nie miało sensu. Caitlin jest typem osoby, która wszystko planuje. Nie robi nic bez zastanowienia. Na pewno nie pojechałaby na wakacje, nie informując nikogo. Powiedziałaby przynajmniej swojej najlepszej przyjaciółce.
- Rozmawialiście z Holly Peterson?
- Nie, jeszcze nie. Myślę, że Holly i jej rodzina właśnie wjechali do miasta. – odpowiedziała mama. – Cze…
Moje myśli biegły z prędkością światła. Szybko zatrzasnąłem telefon i wyskoczyłem z łóżka. Szybko się ubrałem i zbiegłem w dół po schodach. Wszedłem do salonu i znalazłem tam Kaylę, która siedziała w hotelu i czytała Biblię.
- Co tam? – zapytała. – Wszystko w porządku?
- Nie ma czasu na rozmowy. Wyjaśnię Ci to później. – powiedziałem, chwytając ją za rękę i ciągnąc za sobą.
Chwyciłem nasze kurtki i wybiegłem z domu. Otworzyłem dla niej drzwi mojego Range Rovera.
- Justin, dobrze się czujesz? – zapytała ostro.
- Nigdy nie czułem się lepiej. Po prostu wsiadaj do samochodu. – rzuciłem.
Kayla niepewnie wsiadła do samochodu. Wskoczyłem na miejsce kierowcy i wcisnąłem pedał gazu.  Jechałem po ulicach Stratford do domu Holly – najlepszej przyjaciółki Caitlin.
Gdy jechaliśmy, Kayla zadawała mi pytania, ale byłem tak skupiony na drodze, że w ogóle jej nie słuchałem. Dojechaliśmy do domu Holly i rozpiąłem pasy.
- Chodź. – powiedziałem.
- Justin! – warknęła Kayla. – Musisz zwolnić i wyjaśnić mi o co chodzi! Natychmiast!
- Wytłumaczę Ci później. Chodźmy! – powiedziałem, otwierając przed nią drzwi.
Zatrzymała mnie i zatrzasnęła drzwi.
- Justin! Przestań! – powiedziała. – Nie zamierzam nigdzie iść, dopóki nie powiesz mi co się dzieje! Przyszedłeś wczoraj do mnie i pomyślałam, że po prostu potrzebujesz przyjaciela do rozmowy, ale później mnie pocałowałeś. A dzisiaj rano zbiegłeś po schodach, zaciągnąłeś mnie do samochodu i zawiozłeś do jakiegoś obcego domu!
Patrzyłam na Kaylę przez jakiś czas, nie wiedząc co powiedzieć.
- Kayla. – zacząłem. – Naprawdę nie wiem, jak to wyjaśnić, ale musisz mi zaufać.
Potrząsnęła głową.
- Nie mogę tego zrobić Justin. Wybacz.
Wyskoczyła z samochodu i zaczęła iść ulicą. Nie byłem pewny, gdzie idzie, ale nie miałem czasu, żeby się tym martwić. Musiałem się skupić na znalezieniu Caitlin. Nie było mowy, żeby z własnej woli zgodziła się, by pojechać z Sethem na wakacje. Nie był nawet takiej opcji.

*Caitlin*
Mocno chwyciłam się brzegów toalety i moim żołądkiem znów wstrząsnęło. Otarłam usta ręcznikiem, spuszczając wodę. Jęknęłam i otarłam pot z mojego czoła.
Coś było nie tak.
Podeszłam do zlewu i opłukałam twarz zimną wodą. Spojrzałam na kalendarz obok lustra i mnie olśniło.
- Nie. – szepnęłam cicho. – Boże, proszę, nie!
Pojedyńcza łza spłynęła po mojej twarzy a ja szybko ją wytarłam. Może to nie była prawda, może po prostu się spóźnia. Był tylko jeden sposób, by się dowiedzieć.
- Seth! – zawołałam.
Nie odpowiedział, więc zawołałam ponownie. Pojawił się w drzwiach łazienki, patrząc na mnie z zainteresowaniem.
- Co się dzieje kochanie? – zapytał.
- Musisz mnie zabrać do apteki. – powiedziałam cicho.
- Do apteki? – powtórzył. – Dlaczego?
- Ja.. uh.. potrzebuję.. coś kupić. – mruknęłam.
- Co kupić? – zapytał zły. – Wiesz, że nie mogę Cię wypuścić. Kupię Ci co potrzebujesz, ale musisz mi powiedzieć.
Oddychałam ciężko.
- To prywatne. – powiedziałam
Oczy Setha przybrały lodowato niebieski odcień, gdy złapał mnie za ramię.
- Ukrywasz coś przede mną?
- N-n-nie
- Po prostu powiedz mi co potrzebujesz, a ja Ci to kupię.
Z trudem przełknęłam ślinę.
- Spóźnia się. – mruknęłam cichym głosem.
- Co? – warknął. – Mów głośniej, suko. Nie słyszę Cię.
Drżałam ze strachu. Moje oczy były pełne łez.
- Moja miesiączka. Spóźnia się. – szepnęłam.
Seth popchnął mnie na ścianę.
- Lepiej, żeby to nie była prawda. – powiedział. – Pójdę kupić Ci ten pieprzony test, ale lepiej, żeby to nie była prawda.
Seth uderzył mnie w twarz i wybiegł z łazienki. Chwyciłam się za policzek i szlochałam. Usłyszałam dźwięk zatrzaskanych drzwi.
Pokuśtykałam do kuchni i zaczęłam grzebać w szufladach w poszukiwaniu noża.
Jedna rzecz jest pewna. Seth nie musiał się martwić o zobaczenie pozytywnego wyniku na teście, bo jeżeli jest we mnie jakaś mała istotka, na pewno jej nie będzie jak wróci.
Pójdzie razem ze mną do nieba.

----------------------------------------------------------------------------------------------
 Witajcie! Oto rozdział dziewiąty :) Zaczyna się dziać, co? Egzaminy już za. Mam nadzieję, że dobrze Wam poszły :) Niestety mam złą wiadomość. Jutro wyjeżdżam i będę z powrotem dopiero 5 maja. Będę miała internet w telefonie, więc będę tłumaczyła, ale niestety może być ciężko z wrzucaniem nowych postów. Jeżeli tylko pojawi się możliwość, by je wrzucić, będę to robiła, ale nie wiem czy taka będzie. Jak tylko wrócę, zasypię Was nowymi rozdziałami :) Mam też prośbę. Jeżeli ktoś zmienia nick na twitterze, a wciąż chce być informowany - napiszcie do mnie. Będzie mi wtedy prościej Was znaleźć :) Dziękuję za wszystkie komentarze i wyświetlenia! Kocham Was :)

Swaggie. x

poniedziałek, 22 kwietnia 2013

Eight


*Justin*

Tej nocy, leżałem w moim hotelowym pokoju, całkiem rozbudzony, wpatrując się w ścianę. Pomimo tego, że słowa Kayli były pocieszające, to wciąż nie zmieniało faktu, że Caitlin zaginęła i wciąż nic nie wskazywało na to, że ją odnajdziemy.
Spojrzałem na zegarek i zdałem sobie sprawę, że była 1:00 a ja próbowałem zasnąć od 21:30. Warcząc, zeskoczyłem z łóżka. Zarzuciłem kaptur na głowę, włożyłem spodnie, chwyciłem kluczyki i telefon, po czym wyszedłem z pokoju, nawet  nie budząc mojej mamy.
Zjechałem windą i przeszedłem obok pustej recepcji. Wyszedłem przez szklane drzwi i wsiadłem do mojego samochodu. Nie miałem pojęcia, gdzie zamierzam jechać. Nie było nic do roboty w Stratford o pierwszej w nocy. Prowadząc już jakiś czas, zorientowałem się, że jestem w drodze do domu chłopaka mojej mamy, Kevina. Gdy dojechałem, wysiadłem z samochodu i podszedłem do frontowych drzwi. Zastanawiając się, jak bardzo jestem szalony, zapukałem do drzwi. W momencie, gdy chciałem się już odwrócić i odejść, drzwi otworzyła Kayla, ubrana w czerwoną, satynową koszulę, dopasowany szlafrok i kapcie.
- Justin? – zapytała. – Co Ty tu robisz?
Stałem oszołomiony. Otworzyłem i zamknąłem usta, bo nie wiedziałem co odpowiedzieć. Szczerze mówiąc, nie miałem pojęcia, dlaczego tutaj jestem.
Uśmiechnęła się i zaprosiła mnie do środka. Wszedłem do mieszkania i się rozejrzałem. Dom był trzy piętrowy i przypominał tradycyjny dom rodzinny. Był ciepły i przytulny. Podążyłem za Kaylą do kuchni, gdzie dziewczyna przygotowała dwa kubki herbaty.
Obserwowałem ją. Nie byłem pewny, czy to przez to, że była 1 w nocy, a ja byłem szalony, ale zobaczyłem w niej coś, czego nie widziałem wcześniej. Życzliwość w jej głosie, chociaż obudziłem ją w środku nocy. Była bardzo gościnna. Sposób, w jaki jej satynowa koszula za nią ‘płynęła’, sprawiał, że przypominała mi postać z bajki.
Umieściła kubki z herbatą i cukier na tacy i zaprowadziła mnie do pokoju gościnnego.
- Mam nadzieję, że lubisz malinową herbatę. – powiedziała, stawiając kubki na stole.
Po prostu skinąłem głową, patrząc na jej doskonale różowe usta.
- Przepraszam, że zajmuję Ci czas. – powiedziałem. – Po prostu..
- Nie możesz spać? – skończyła za mnie. – W porządku. Poza tym, wujek Kevin jest w szpitalu, modląc się za jednego chłopca, który jest chory na białaczkę. Ten dom jest dość przerażający, gdy jestem tu sama.
Otworzyła porcelanowe naczynie, gdzie był cukier.
- Jedną łyżeczkę czy dwie? – zapytała.
- Pięć. – powiedziałem, krzywo się uśmiechając. – Chyba, że jestem zbyt chciwy.
- Też zawsze słodzę pięć. – zaśmiała się. – Najprościej jest je sobie dodawać, gdy nikt nie patrzy. Wtedy nikt nie uzna Cię za chciwego.
Zaśmiałem się, gdy podała mi kubek z herbatą.
- Więc powiedz mi. Co Cię trapi? – zapytała, zerkając na mnie.
Kolejny raz, mój wzrok padł na jej usta.
- Huh? – zapytałem, zdając sobie sprawę, że do mnie mówi.
Zachichotała delikatnie.
Musiała pomyśleć, że jestem kompletnym lunatykiem. Najpierw, zapukałem do jej drzwi, w środku nocy, a teraz zachowywałem się jak kretyn.
- Tęsknisz na Caitlin, prawda? – zapytała.
Słuchałem jej tym razem uważnie.
- Po prostu chciałbym, żeby była bezpieczna. – zauważyłem.
Kiwnęła głową, pokazując, że rozumie.
- A myśl, że Seth ją rani.. to po prostu.. przeraża mnie. Bardzo. – dodałem. – Czuję się, jakby to była moja wina. Powinienem zobaczyć, że coś jest nie tak. Zawsze to ja byłem osobą, która odczytywała wszystkie jej myśli. Teraz mi się nie udało i to mnie boli.
- Wiem co czujesz. – powiedziała.
- Wiesz?
- Tak. Pamiętasz jak Ci mówiłam, że mój ojczym znęcał się nad moją mamą?
Przytaknąłem.
- Cóż, za każdym razem, gdy to robił, tylko siedziałam tam płacząc i patrzyłam. Byłam zbyt przestraszona, by cokolwiek zrobić, ale później czułam się z tym źle. Byłam jedyną osobą, która mogła powstrzymać ten ból.
- Ale Kayla. – zaprotestowałem. – Nie mogłaś walczyć z dorosłym mężczyzną.
- Wiem to, ale później myślałam o tym, że to mój obowiązek, by bronić mamę. Po jakimś czasie, ktoś mi uświadomił, że nawet jeśli to była prawda – nie była – ale JEŚLI by była, nie mogę zmienić przyszłości. I nigdy nie będę mogła kontrolować przyszłości.
- Kto Ci to uświadomił? – zapytałem.
Czekałem, by powiedziała o swoim perfekcyjnym chłopaku. Śliczne, słodkie, perfekcyjne i wrażliwe dziewczyny jak Kayla zawsze mają chłopaków.
- Bóg. – powiedziała.
Szybko na nią spojrzałem.
- Co?
- Bóg. – powtórzyła. – Upadłam na kolana i gorąco modliłam się do Boga, by pomógł  mi to wszystko kontrolować. Musiałam mu ufać i to jest to, co powinieneś zrobić, Justin. Uwierz w Boga. On wie, gdzie jest teraz Caitlin i może jej pomóc.
Uważnie słuchałem jej słów.
Zawsze nazywałem siebie Chrześcijaninem. W rzeczywistości, wszyscy moi przyjaciele nimi byli, ale myślę, że każdy z nas się zastanawiał, gdzie był Bóg w momencie, gdy Caitlin działa się krzywda.
- Mogę się za Ciebie pomodlić nawet teraz, jeśli chcesz. – powiedziała, składając ręce.
Wziąłem jej dłonie między moje. Były delikatne i miękkie – totalne przeciwieństwo do moich, zniszczonych od grania na gitarze i stwardniałych od hokeja.
Oboje skłoniliśmy głowy z szacunkiem.

- Drogi Panie Boże! – zaczęła mówić, jakby mówiła do swojego najlepszego przyjaciela. – Jestem tu z Justinem i wiem, że widzisz, jak on bardzo cierpi, Panie. Jego przyjaciółka - Caitlin - zaginęła i bardzo się o nią martwimy. Proszę, pomóż mu przestać czuć się winnym. Pomóż mu to przetrwać. Pomóż mu przetrwać resztę nocy, by myślał mądrze. By był jutro gotowy, żeby znaleźć Caitlin – jeśli taka jest Twoja wola. W imię Ojca i Syna i Ducha Świętego.
Amen.

Czułem, jak łzy spływają po mojej twarzy.
Nie będę kłamał. To nie było coś w stylu ‘To cód! Mój ból magicznie zniknął!’, ale poczułem się lepiej, gdy usłyszałem jej modlitwę. Mówiła takimi słowami, że poczułem, że poznaję ją jeszcze bardziej.
- Co Ty na to, żebyśmy odpoczęli? – zaproponowała, wstając. – Możesz spać w pokoju gościnnym. Wujek Kevin nie będzie miał nic przeciwko.
Otworzyłem usta, by odmówić, ale Kayla pochyliła się i przycisnęła palec do moich ust. Gdy to zrobiła, jej ramiączka od koszuli trochę się zsunęły przez co mogłem dostrzec jej czarny stanik.
Starałem się nie patrzeć, ale jestem nastoletnim chłopakiem, samym w domu z piękną dziewczyną. Jak dużo ode mnie wymagacie?
- Żadnych ‘ale’. – zachichotała.
Pomimo tego, że ona jest całkowicie niewinna, każdy ruch jej ciała mnie uwodzi.
- Chodź za mną. – powiedziała, idąc w kierunku schodów.
Jej biodra kołysały się, gdy szła, a jej długie nogi wyglądały, jakby należały do modelki. Czułem, jak mój puls przyśpiesza, jak na nią patrzyłem. Wstałem z kanapy i poszedłem za nią. Zaprowadziła mnie do pokoju, który miał duże, wygodne łóżko.
- Mój kuzyn zazwyczaj tu śpi, gdy odwiedzamy wujka Kevina. Jestem pewna, że zostawił jakąś piżamę, którą możesz założyć. – powiedziała, podchodząc do komody.
Moje nogi zaczęły mnie prowadzić w jej stronę.
- O, przymierz tą. – powiedziała, zamykając szufladę i odwracając się w moim kierunku.
Chyba źle oceniłem przestrzeń między nami, bo wpadła prosto w moją klatkę piersiową. Zaczęła się cofać, ale nie miała gdzie, bo za nią stała komoda.
Moje hormony zapanowały nade mną i zanim zorientowałem się, co robię, pochyliłem się i ją pocałowałem. Poczułem prąd, przepływający przez moje ciało. To było podobne do adrenaliny, którą czułem, gdy stałem na scenie przed tysiącami fanów. Z tym wyjątkiem, że to uczucie było 100 razy mocniejsze. Nigdy nie chciałem tego kończyć, ale Kayla odsunęła się ode mnie i przeszła obok mnie. Jej policzki były czerwone, gdy przygryzła wargę, odchrząkając.
- Um.. Dobranoc Justin. – wyszeptała, zanim szybko opuściła pokój.
Stałem w miejscu, oniemiały. Byłem bardziej zdezorientowany niż kiedykolwiek wcześniej w moim życiu. 
Co się właśnie wydarzyło? Co czułem do Kayli? Zakochałem się? A może coś więcej? Czy po prostu jestem zagubiony? Czemu przyszedłem tutaj, zamiast pójść do domu Ryana lub Chaza?
Chciałem poczuć się lepiej. Zamiast tego jestem bardziej zdezorientowany. Teraz, martwiłem się o Caitlin i bałem się, że zniszczyłem przyjaźń z jedyną osobą, która była w stanie mnie zrozumieć. Chciałem za nią iść i przeprosić, ale później pomyślałem ‘Czy naprawdę jest mi przykro?’. Moja głowa bolała. Nie chcę o tym myśleć.
Nie teraz.
------------------------------------------------------------------------------------------------

*Caitlin*

Mój wzrok padł na telefon Setha.
- Wybaczę Ci, jeśli udowodnisz, że naprawdę żałujesz.
- Zrobię cokolwiek. Cokolwiek. – powiedział.
- Zadzwoń do moich rodziców. Powiedz im, gdzie jesteśmy. Jestem pewna, że bardzo się martwią.

Był środek nocy a ja siedziałam na fotelu pasażera w samochodzie Setha. Jechaliśmy do jakiegoś odległego miejsca, by skorzystać z budki telefonicznej. Nie był gotowy, żeby zadzwonić do moich rodziców ze swojego telefonu, co było naprawdę dziwne. Powiedział, że to zbyt ryzykowne, ale ku mojemu zdziwieniu, zasugerował, żebyśmy zadzwonili z budki telefonicznej i nawet pozwolił mi z nimi rozmawiać.
- Zrelaksuj się. Cały czas wyglądasz, jakbyś się bała, że zaraz zawrócę i zmienię zdanie. – zachichotał.
Zmusiłam się do uśmiechu, ale nie mogłam się zrelaksować. Seth zrobił mi zbyt wiele złych rzeczy, żebym mogła sobie na to pozwolić.
W końcu dotarliśmy do stacji benzynowej, która wyglądała na opuszczoną od około 1960 roku. Seth pomógł mi dokuśtykać do starego telefonu i trzymał mnie, gdy trzymałam słuchawkę z dala od ucha, wystarczająco blisko, by słyszeć, ale też wystarczająco daleko, bym nie dotykała zarazków, jakie mogą na niej być. Gdy byłam pewna, że wszystko jest okej, wrzuciłam monetę i wykręciłam numer do mojego domu. Telefon dzwonił i dzwonił, a ja po cichu modliłam się, by ktoś odebrał. Niestety, zamiast tego odezwała się automatyczna sekretarka. Przełknęłam ślinę i zmusiłam się do mówienia. Zerknęłam na kartkę, gdzie Seth napisał mi, co mam mówić.
- Cześć! Tu Caitlin! – powiedziałam śpiewnym głosem. – Dzwonię do Was, żeby Wam powiedzieć, że wszystko ze mną w porządku. Seth postanowił zabrać mnie na.. wakacje – co było kłamstwem – i nie miałam jak zadzwonić. Nie martwcie się. Do zobaczenia! Kocham Was!
Odkładając słuchawkę, poczułam, jak łzy pieką moje oczy. Prawdopodobnie lepiej by było, jakbym w ogóle się z nimi nie kontaktowała. Co jeśli wezmą moją wiadomość na poważnie i przestaną mnie szukać? Postanowiłam szukać dobrych stron tego wszystkiego. Przynajmniej teraz, wszyscy wiedzą, że nadal żyję a Seth wciąż jest dla mnie miły.
Ale jak długo będzie to jeszcze trwało? Nie miałam pojęcia.

----------------------------------------------------------------------------------------
Taka tam niespodzianka :D Wiem, że miałam dodać dopiero jutro wieczorem, ale postanowiłam, że przetłumaczę szybciej, żeby Wam go wstawić, bo chciałam pokazać, jak bardzo dziękuję Wam za wsparcie :) Ilość komentarzy i ich treść pod ostatnim postem bardzo mnie ucieszyła. Jestem szczęśliwa, że podoba Wam się to tłumaczenie :) Dziękuję każdej osobie, która to czyta :) Troche zły Justin, co? Jak to z Wami jest? Kibicujecie Jaitlin a może bardziej Wam pasuje Justin+Kayla? :3

Swaggie. x

Pytanie do Was.

Hej :)

Zaczęłam się zastanawiać, czy nie powinnam usunąć tego bloga. Wczoraj, jakaś dziewczyna zaczęła tłumaczyć  to opowiadanie tutaj: http://1st-tlumaczenie.blogspot.com/ (wiedząc, że ja również je tłumaczę). Czuję się dziwnie przez to i zastanawiam się, czy jest sens to dalej ciągnąć. Wiem, ja zaczęłam to tłumaczyć pierwsza, ale to nie zmienia faktu, że teraz czuję, jakbym miała na sobie jakąś presję co do tłumaczenia kolejnych rozdziałów. I tutaj pojawia się pytanie do Was. Jak myślicie, co powinnam zrobić? Odpuścić to opowiadanie - no bo nie ma sensu, żeby dwie osoby je tłumaczyły - i zająć się tłumaczeniem czegoś innego (też by to było jakieś opowiadanie z Justinem) a Wy byście sobie dokończyły czytanie jej tłumaczenia (bo raczej nie zamierza z niego zrezygnować)? A może nie zważać na tego drugiego bloga i to kontynuować? Proszę, pomóżcie mi i napiszcie swoją opinię w komentarzach. To bardzo mi pomoże :)

Swaggie. x

niedziela, 21 kwietnia 2013

Seven


*Justin*
Siedziałam w salonie Beadlesów słuchając, jak wszyscy mówią naraz. Przeszukaliśmy całe miasto i nigdzie nie było żadnej wskazówki, gdzie może być Caitlin. Pan Somers - były detektyw - klasnął w ręce. Wszyscy się odwróciliśmy i spojrzeliśmy na niego.
- Okej, wszyscy zrobiliśmy co w naszej mocy, żeby znaleźć Caitlin, ale nam się nie udało. Jestem pewny, że zebraliśmy kilka informacji, które pomogą ustalić, gdzie ona jest. Więc, po pierwsze, kto był ostatnią osobą, która ją widziała?
- Ja. – Chris powiedział, marszcząc brwi.
- Okej. – powiedział Pan Somers. – Pamiętasz co powiedziała, zanim wyszła? Wiemy, że jej samochód zniknął i jeśli Caitlin była przygnębiona, może..
- Sugerujesz, że Caitlin uciekła z domu? – zapytała Pani Beadles.
Wyglądała na przerażoną.
- Nasza córka NIE uciekła z domu. – stanowczo powiedział Pan Beadles. – Ona nawet nie miała powodu, żeby uciec. Dobrze radziła sobie w szkole, miała mnóstwo przyjaciół i wiedziała, że ją kochamy.
- Ja niczego nie sugeruję. Staram się znaleźć jakieś rozwiązanie. – powiedział Pan Somers.
- Wszyscy się uspokójcie. – powiedziała moja mama. – Jesteśmy tutaj z jednego powodu. Musimy współpracować.
Państwo Beadles i Pan Somers przytaknęli.
- Pattie ma rację. – powiedziała Pani Somers.
- Odpowiadając na Pana pytanie, Panie Somers, myślę, że ona powiedziała coś w stylu, że zamierza wziąć pod uwagę moją radę. – wtrącił się Chris.
- Twoją radę? – zapytał Pan Somers. – Co to była za rada?
- Żeby zerwała z tym dupkiem. – odpowiedział mój przyjaciel.
- Chris! – Pani Somers wykrzyknęła.
- Przepraszam. – mruknął Chris.
- Mówicie o Seth’cie? – zapytałem.
- Po tym jak wyszedłeś, on przyszedł i próbował wyciągnąć Caitlin na zewnątrz. – odpowiedział Chris. – Wyglądał prawie, jakby..
- Jakby co? – zapytałem, czując jak moja krew zaczyna szybciej przepływać przez żyły.
- Wyglądał prawie, jakby był opętany. – Chris oddychał szybko.
- Co?! – Państwo Beadles wykrzyknęli.
- Jesteś pewien? – zapytał pan Somers.
Poczułem, jak robi mi się słabo. Obolała Caitlin, siniaki na jej twarzy, jej niechęć do powrotu do domu z Sethem. To wszystko miało sens.
- Myślę, że on ma rację. – powiedziałem.
Wszyscy zgromadzeni w pokoju spojrzeli na mnie.
- Jeżeli to co mówicie jest prawdą, to może być bardzo poważna sprawa. – powiedział Pan Somers. – Takie związki są wyjątkowo niebezpieczne.


*Caitlin*
Dotknęłam swojego ramienia i krzyknęłam z bólu.
- Teraz Caity.. – Seth powiedział swoim obrzydliwym głosem. – Wygląda na to, że mnie potrzbujesz, żebym o Ciebie dbał. Szczególnie teraz, gdy boli Cię i noga i ramię.
Mrugnął.
- Co za szkoda.
Spojrzałam na pistolet, który miał w kieszeni spodni. Tak bardzo chciałam go zamordować TU i TERAZ, ale ból był nie do zniesienia. Rozpłakałam się jak małe dziecko.
- Pozwól mi to obejrzeć. – powiedział Seth, odrywając moje palce od ramienia.
Moja dłoń była cała we krwi. Myślałam, że zemdleje.
- Masz szczęście! – powiedział. – Kula nie dotknęła kości.
- Potrzebuję lekarza. – powiedziałam.
Moje czoło lśniło od potu.
- Nie. – potrząsnął głową. – Moja mama jest lekarzem. Miliony razy oglądałem, jak pomaga ludziom. W przyczepie jest apteczka. Zajmę się tym.
- Jesteś pewien? – zapytałam, bojąc się.
- Jasne, że tak! – warknął. – Spójrz, NIE jestem głupi. Nie zamierzam zabrać Cię do lekarza i pozwolić, byś mu powiedziała co się stało. Nigdy mnie nie zostawisz. Lepiej, żebyś to zrozumiała. Jeśli ja nie mogę Cię mieć, nikt nie może.
Chłód ogarnął moje ciało.
Miał rację. Nigdy od niego nie ucieknę. To była beznadziejna sprawa. Rozejrzałam się i zdałam sobie sprawę, że jesteśmy na środku pustkowia.
Utknęłam na środku pustkowia z psychopatą i nie było nic, absolutnie nic, co mogłabym zrobić. W tym momencie, chciałam umrzeć, ale zamiast tego, zemdlałam.
--------------------------------------------------------------------------------------------------------

Gdy się obudziłam, byłam znowu w przyczepie a całe moje ciało było obolałe.
- Cześć Śpiąca Królewno.
Odwróciłam się, by zobaczyć, że Seth siedzi na kanapie i ogląda telewizję. Otworzyłam usta, by zapytać co się stało, ale gdy ruszyłam ręką, wszystko sobie przypomniałam.
- Byłaś nieprzytomna przez dwa dni. – powiedział. – Już chciałem po kogoś dzwonić, ale..
Przerwał i byłam z tego powodu bardzo szczęśliwa. Nienawidziłam każdego słowa, które on wypowiadał. Szczerze mówiąc, miałam ochotę zwymiotować.
- Co z Tobą? – Seth zapytał delikatnie.
Pierwszy raz, jego zmartwienie wydawało się szczere.
- Jest mi niedobrze. – powiedziałam.
- To normalne.
Podał mi miskę a ja zaczęłam wymiotować. To okropne uczucie, gdy chcesz wymiotować, ale Twój żołądek jest pusty. Moja głowa pulsowała z bólu.
- Przyniosłem Ci zupę. – powiedział, gdy skończyłam próby wymiotowania.
Seth pomógł mi się podnieść i powoli zaczął karmić mnie zupą pomidorową. Byłam taka głodna, że jadłam zbyt szybko i prawię się zakrztusiłam.  
- Ostrożnie. – powiedział. – Nie możesz zjeść zbyt dużo na raz, bo będziesz się czuła jeszcze gorzej.
Spojrzałam na Setha i zdecydowałam, że nie byłam szalona. Wiele razy, gdy Seth mnie krzywdził, zastanawiałam się, czy zwariowałam, ale teraz, widząc, że próbuje się o mnie troszczyć, zorientowałam się, że wszystko ze mną dobrze.
TO jest Seth, w którym się kiedyś zakochałam.
Ten, który naklejał mi plastry na kolana, gdy zrobiłam sobie krzywdę, ten, który marzył o byciu lekarzem. Niestety, TEN Seth nie pojawiał się zbyt często.
- Sprawdźmy Twój bandaż. – zaproponował.
Seth zaczął zdejmować koszulkę, którą miałam na sobie. Delikatnie wyciągnął moje ramię z rękawa po czym rozwinął białą gazę. Spodziewałam się zobaczyć zakrwawione mięso, ale zamiast tego, szwy wyglądały perfekcyjnie. Rana nie wyglądała też na zainfekowaną.
- Goi się całkiem dobrze. – powiedział. – Teraz będzie boleć, bo muszę przekręcić Twoją rękę, by ją obejrzeć.
Zacisnęłam zęby, przygotowując się na ból.
- Zrobię to na trzy. – powiedział. – Jeden, dwa, trzy..
Pot utworzył się moim czole, gdy chwycił moje ramię.
- Dobra, wystarczy. – powiedział Seth, schylając się, by mnie pocałował, ale go odepchnęłam.
Spojrzał mi prosto w oczy i mogłam w nich zobaczyć smutek.
- Bardzo przepraszam. – wyszeptał.
- Co? – odpowiedziałam. – Możesz powtórzyć?
Chciałam mieć pewność, że dobrze usłyszałam. Pojedyńcza łza spłynęła po twarzy Setha.
- Bardzo, bardzo przepraszam. – powiedział trochę głośniej. – Przepraszam za wszystko. Przepraszam za uderzenie Cię, za wyżywanie się na Tobie, za.. za postrzelenie Cię. Naprawdę przepraszam. Wiem, że prawdopodobnie nigdy mi nie wybaczysz, nawet tego nie oczekuję. Chcę po prostu, żebyś wiedziała, że żałuję.
Zapadła cisza. Nie byłam pewna, co odpowiedzieć. Mój wzrok padł na telefon Setha.
- Wybaczę Ci, jeśli udowodnisz mi, że naprawdę żałujesz.
- Zrobię cokolwiek. Cokolwiek. – powiedział.
- Zadzwoń do moich rodziców. Powiedz im, gdzie jesteśmy. Jestem pewna, że bardzo się martwią.

*Justin*
Pan Somers, Państwo Beadles, mama, Kevin, Kayla i ja staliśmy przed domem Setha, dzwoniąc do drzwi. Gdy opowiedzieliśmy wszystko Kevinowi i Kayli, od razu zdecydowali się nam pomóc.
- Nie sądzę, że ktokolwiek jest w domu. – Pani Beadles powiedziała, płacząc.
Płakała bardzo dużo przez ostatnie dwa dni. Tak dużo, że byłem pewny, że jej łzy mogłyby wypełnić Ocean Indyjski. Policja też zaczęła szukać, ale niczego nowego nie odkryli.
- Cóż, nie mamy żadnego innego sposobu, żeby się z nim skontaktować, więc musimy próbować wszystkiego. – powiedział Pan Somers.
Pogrzebałem trochę w pokoju Caitlin, ale nie znalazłem żadnej wskazówki, jak skontaktować się z rodzicami Setha.
- Czemu po prostu nie wyważymy drzwi? – powiedziałem, tracąc cierpliwość.
Minęły dwa dni, prawie 48 godzin. Wszyscy zdawali sobie sprawę, że jeżeli mija 48 godzin, szanse znalezienia zagubionej osoby są bardzo małe.
Są jeszcze mniejsze, gdy zaginiona jest kompletną wariatką.
- Justin! – mama warknęła. – Nie możemy być kryminalistami.
Wzruszyłem ramionami. Czułem, jakby wszystko było na moich ramionach. Nikt nie powiedział mi, że jej zaginięcie to moja wina, ale wciąż się tak czułem.
- Nie martwcie się, znajdziemy ją. – powiedział Pan Somers. – Obiecuję.
Wróciłem do mojego Range Rovera a Kayla podążyła za mną. My dwoje jechaliśmy moim samochodem, bo mama jechała z Kevinem. Otworzyłem dla Kayli drzwi, zanim usiadłem na miejscu kierowcy. Kayla położyła rękę na mojej dłoni.
- To nie jest Twoja wina. – powiedziała.
Spojrzałem na nią zdziwiony. Czy ona czytała w moich myślach?
- I nie, nie czytam w myślach. – zachichotała. – Po prostu ja bym się tak czuła, jakby ktoś, na kim mi zależy, zaginął.
Uśmiechnąłem się do niej.
- Nie martw się Justin. Znajdą ją. Wiem, że znajdą.
- Mam nadzieję, że masz rację. – pokiwałem głową. – Mam nadzieję, że masz rację.

----------------------------------------------------------------------------------------------
Oto rozdział siódmy. Dziękuję za wszystkie wyświetlenia i komentarze. Przepraszam, że tyle musieliście czekać, ale mam za chwilę egzaminy no i cóż.. szczerze mówiąc, średnio mogę się skupić. 
Raczej do wtorku nie będzie nowego rozdziału, więc wszystkim, którzy piszą egzaminy, życzę powodzenia :)
No i ej.. jeszcze Wam tego nie mówiłam, ale kocham każdą pojedyńczą osobę, która to czyta. Jesteście zajebiści <3

Swaggie. x

czwartek, 18 kwietnia 2013

Six


*Justin*
Pożegnaliśmy się z Kaylą i Kevinem i wróciliśmy do samochodu. Otworzyłem drzwi mojej mamie a sam usiadłem na miejscu kierowcy. Mój telefon zaczął dzwonić. Zerknąłem na wyświetlacz i zobaczyłem, że to Chris. Byłem wkurzony. Przeszkadzał mi przez całą kolację.
- Jaki do cholery jest Twój problem? – warknąłem, odbierając.
Mama spojrzała na  mnie, ale się nie odezwała.
- Nie przeczytałeś mojej wiadomości?! – Christian zapytał trzęsącym się głosem.
Brzmiał, jakby płakał. To całkowicie zmieniło moje podejście.
Chris NIGDY nie płacze.
- Przeczytałem. – odpowiedziałem ostrożnie.
- Czemu nie odpisałeś?! – zapytał, coraz bardziej zły.
- Myślałem, że żartujesz. – wyjaśniłem.
- O zaginięciu mojej siostry?! – zapytał. – Dlaczego miałbym żartować o czymś takim?!
- Nie wiem. – odpowiedziałem, zdając sobie sprawę, jak głupio to zabrzmiało.
Chwile później zrozumiałem. Jeśli to nie był żart, Caitlin nie wraca do domu od około czterech godzin.
- O. Mój. Boże. – wyszeptałem. – Caitlin naprawdę zaginęła!
- Tak. – powiedział Chris. – Moi rodzice zadzwonili już na policję, ale oni niczego nie zrobią, zanim nie miną 24 godziny. Dzwonimy do każdego, kto mógłby nam pomóc ją znaleźć.
- Okej, będę tam za chwilę. – powiedziałem, rozłączając się.
Skupiłem się na drodze i docisnąłem pedał gazu.
- Co się dzieję? – zapytała mama. – Caitlin zaginęła?
Przytaknąłem.
- Na to wygląda.

*Caitlin*
Obudziłam się , czując potworny ból w nodze. Rozglądając się, zauważyłam, że jestem w zupełnie nieznanym mi miejscu. Nagle wszystko zaczęło mi się przypominać. Poszłam do domu Setha, żeby z nim zerwać. Wkurzył się. Zaciągnął mnie na tyły domu rodziców, gdzie jeszcze raz mnie zgwałcił. Później zmusił mnie, bym wsiadła do jego samochodu i pojechała z nim na ‘wakacje’. Starałam się uciec z samochodu, ale on złamał moją nogę. Chwile później, zemdlałam.
Rozejrzałam się jeszcze raz i zdałam sobie sprawę, że jestem w czymś, co przypominało przyczepę. Wsunęłam rękę do kieszeni spodni tylko po to, by uświadomić sobie, że ktoś ukradł mój telefon.
- Tego szukasz?
Odwróciłam się i zobaczyłam, że Seth trzyma mój telefon z różową klapką.
Zmrużyłam oczy.
- Ty skurwie..
Przerwało mi uderzenie w twarz.
- Nu, nu, nu. – pokiwał głową. – Cate, kochanie, kiedy zamierzasz się nauczyć? Nie zasługujesz na mnie, ale zamierzam z Tobą być. Myślę, że powinnaś mnie szanować. W końcu to ja Cię tutaj przywiozłem. - Wykonał zamaszysty gest ręką, wskazując na całą przyczepę.
- Gdzie jestem?
- To tajemnica. – powiedział, przykładając palec do ust
Zaciskałam i rozluźniałam palce, próbując uwolnić się od gniewu, który we mnie kipiał.
Każdy cal mojego ciała chciał znaleźć nóż i zanurzyć go prosto w sercu Setha. Spojrzałam na swoje ciało. Moje spodnie były podarte i poszarpane a mój T-shirt był cały pognieciony. Wiedziałam, że moja twarz i włosy nie wyglądają lepiej. Miałam ochotę na prysznic.
- Oh, gdzie są moje maniery? – zapytał Seth. – Na pewno chciałabyś wziąć prysznic, prawda? – powiedział, jakby czytając w moich myślach.
Jego niebieskie oczy powiedziały mi, że prysznic oznacza seks. Szybko potrząsnęłam głową.
- N-n-nie. Wszystko w porządku. Nie chcę prysznica.
- Nie kłam. – krzyknął.
Jego twarzy znalazła się centymetry od mojej. Spojrzałam na podłogę.
- Cóż. – powiedział. – Zrobimy to, co chcę. Chcę się z Tobą kochać.
On chce się ze mną kochać?! Chyba mnie zgwałcić.
Zaczął rozpinać moje spodnie. Zamknęłam oczy i mocno powstrzymywałam łzy i chęć walki z nim. Już się zorientowałam, że walka z Sethem to najgorsze, co mogę zrobić.

- Chcesz zrobić to jeszcze raz, prawda? – Seth zapytał, siedząc na mnie okrakiem. – Nie kłam. Wiem, że Ci się podobało.
Całe moje ciało było zdrętwiałe. Nie czułam, jakby mnie zgwałcił. Nic już nie czułam.
- Muszę iść do toalety. – powiedziałam cicho.
- Czemu? – zapytał zły.
- Chce mi się siku. – powiedziałam.
Warknął.
- Okej, pomogę Ci. – powiedział, próbując być życzliwy.
Chciałam zaprotestować, ale szybko pomógł mi wstać co sprawiło, że krzyknęłam z bólu czując złamaną nogę. Wydawało mi się w tej chwili, jakbym czuła każdego siniaka, którego Seth mi zrobił. 
Łzy spływały po mojej twarzy.
- Wydawało mi się, że chciałaś iść do toalety. – powiedział zirytowany.
Zacisnęłam zęby, przełknęłam ciężko i pokuśtykałam do łazienki. Ku mojej uldze, Seth nie próbował iść za mną. Minutę później, weszłam do łazienki, zerkając w swoje odbicie w lustrze.
Wyglądałam okropnie. Całe moje nagie ciało było czarno – fioletowe. Łzy wciąż moczyły mi policzki i zorientowałam się, że nie ma w łazience żadnego okna. Zaczęłam macać dłońmi po ścianie, by zobaczyć, czy nie znajdę jakiegoś przejścia. Widziałam kiedyś film, gdzie dziewczyna znalazła pusty obszar w ścianie i uciekła. Tu niestety nie było niczego takiego.
- Cate. – krzyknął Seth. – Powinnaś już skończyć!
- Już kończę. – odkrzyknęłam.
Szybko otworzyłam drzwi i weszłam do przyczepy, gdzie Seth stał, trzymając moje ubrania.
- Ubierz się. – rozkazał..
Ubierałam się powoli, bo moja noga cholernie bolała. Kujący ból przeszedł moje ciało po raz kolejny.
- Au! – krzyknęłam, chwytając się za kostkę.
Seth spojrzał na mnie.
- Pozwól mi zobaczyć. – powiedział.
Trzymałam się za nogę ostrożnie.
- Cholera, zaczyna puchnąć. – mruknął.
- Zostań tu, ja pójdę po maść i przyniosę trochę lodu. Nie potrzebuję Cię tu kulejącej. – warknął.
Patrzyłam jak zakłada na siebie ubrania i wychodzi. Mogłam zobaczyć przez okno coraz mniejsze światła jego samochodu, gdy odjeżdżał. Jak tylko byłam pewna, że odjechał, podeszłam do jego spodni i chwyciłam mój telefon. Próbowałam zadzwonić, ale nie było zasięgu.
- Cholera. – powiedziałam poirytowana.
Decydując się, by zignorować ból, włożyłam buty i nacisnęłam klamkę. Drzwi były otwarte. Zdałam sobie sprawę, że jesteśmy w środku lasu. Nie miałam pojęcia, jak dotrzeć do domu, więc poszłam po prostu w drugą stronę, niż pojechał Seth. Szłam tak szybko, jak tylko mogłam i miałam nadzieję, że las w końcu się skończy. Jeśli Seth ma już maść, za chwilę będzie mnie szukał. Po około godzinie marszu, nie byłam zbyt daleko od przyczepy, ale byłam wyczerpana. Usłyszałam trzask liści i zaczęłam przyśpieszać.
Chciałam wrócić do domu.
Chciałam wrócić do rodziny.
Nie zważając na ranną nogę, zaczęłam biec.
- Nie waż się zrobić następnego kroku. – rozbrzmiał głos Setha.
Zignorowałam go i biegłam dalej. Łzy ze strachu i bólu spływały po mojej twarzy.
Zanim się zorientowałam, co się dzieję, usłyszałam strzał broni i upadłam na ziemię.

--------------------------------------------------------------------------------------------------

No, no, akcja zaczyna się rozkręcać. Zły Seth.
Dziękuję za ponad 1000 wyświetleń i wszystkie komentarze. Uwielbiam czytać Wasze uwagi :) 
Mam przetłumaczony już kawałek następnego rozdziału, więc postaram się dodać jak tylko skończę :)
Ah, zapomniałabym. @KiinGaa ma dzisiaj 16 urodziny. Zasypcie ją życzeniami :D 

Swaggie. x

poniedziałek, 15 kwietnia 2013

Five


*Caitlin*
Poczułam, jak serce zaczyna mi walić w klatce.
- Cz-cz-cześć. – wyjęczałam. – C-co tu r-r-robisz?
Szczęka Setha była zaciśnięta.
- Co JA tu robię? – krzyknął. – Pytanie powinno być: Co ten PEDAŁ tu robił?! Wydaje mi się, że wyraziłem się jasno, że masz się trzymać od niego z daleka, Ty głupia dziw..
Słowa Setha zostały przerwane przez odgłos kroków Chrisitiana.
- Wybacz, Seth. – powiedział, odwracając się w moją stroną. – Caitlin, przecież wiesz, że nie możemy mieć gości bez wiedzy rodziców.
Tak naprawdę nie było żadnego takiego zakazu, ale patrząc mu w oczy, domyśliłam się, że wyczuł, że coś jest nie tak i starał się pomóc.
- Oh, tak! Zapomniałam! – kłamałam.
- Nie chcę być niegrzeczny, Seth, ale naszych rodziców nie ma jeszcze w domu, a nie możemy mieć gości bez wcześniejszego zapytania ich. Obawiam się, że musisz wyjść. Jeżeli chcesz, możesz wrócić później, jak rodzice wrócą. – Christian oznajmił Sethowi.
Seth kiwnął głową. Widziałam furię w jego oczach. Odwrócił się, by odejść a ja zatrzasnęłam za nim drzwi. Miałam nadzieję, że będę mogła wejść na górą bez konieczności wyjaśniania czegokolwiek Christianowi, ale on chwycił mnie za ramię.
- Dlaczego Seth się tak do Ciebie odzywał? – zapytał.
Przygryzłam wargę i wzruszyłam ramionami.
- Nie wiem.
- Nie kłam.
- Okej, dobra. – mruknęłam. – Seth jest zazdrosny o Justina. Chce mieć pewność, że nie będę się z nim zadawać.
- Masz na myśli, że Cię prześladuje? Co za niebezpiecznym kretynem trzeba być, żeby siedzieć pod domem swojej dziewczyny, żeby się upewnić, że nie jest ona z innym facetem.
- Wiem, to szalone! Ale taki właśnie jest Seth. – przytaknęłam.
- Czemu z nim nie zerwiesz?
- Christian, nie mogę z nim zerwać tylko dlatego, że zapytał mnie o innego chłopaka!
- On Cię nie zapytał. Krzyczał na Ciebie i nazwał Cię głupią! – próbował mnie przekonać. – Każdy facet, który się tak zachowuje jest niebezpieczny! Skoro tak się wkurzył, jeśli zobaczył tu Justina, to pomyśl co by zrobił, jakby była plotka, że go zdradzasz.. On by Cię..
- No co by mi zrobił? – Zapytałam, gdy Chrisitian przerwał w połowie zdania.
Potrząsnął głową.
- Nic, zapomnij o tym. Po prostu naprawdę myślę, że powinnaś z nim zerwać. – powiedział. – To nie jest tak, że jak z nim zerwiesz to będziesz już zawsze sama.
- Mówisz, jakby był ktoś, kto tylko czeka, żeby być moim chłopakiem. – powiedziałam, krzyżując ręce.
- No bo jest.
- Kto?
- Justin. – odpowiedział. – On wciąż Cię kocha.
- Skąd możesz to wiedzieć? – zapytałam.
- Powiedział mi to dzisiaj.
- Naprawdę?
- Tak. Jesteś taka ślepa, Caitlin! Justin nigdy nie chciał z Tobą zerwać. Chciał, żebyś poprosiła go, by został, lub, żebyście byli w związku na odległość, ale Ty się zachowałaś jakby Ci na nim nie zależało.
Chrisitian potrząsnął głową i odszedł.
Patrzyłam za nim w ciszy.
Czy mój młodszy brat mówi prawdę? Czy Justin wciąż mnie kocha? Po prostu chciał, żebym mu pokazała moje prawdziwe uczucia względem niego a zamiast tego pokazałam, że jestem szczęśliwa, że odchodzi?
Poczułam się, jakbym została przygnieciona przez tonę cegieł. Wszystkie wnioski, jakie wtedy wyciągnęłam okazały się całkowicie fałszywe. Może, gdybym powiedziała wtedy Justinowi prawdę, uniknęłabym spotkania z Sethem.
Moi rodzice zawsze mówili, że uczciwość jest najlepszym wyjściem. Może mieli rację?
Wypchnęłam te myśli z mojej głowy, decydując, że zaczęło mnie to przytłaczać. Sztywno ruszyłam po schodach w kierunku mojej sypialni. Każde ukłucie bólu pokazywało mi, jakim mądrym człowiekiem stał się mój brat, mimo młodego wieku. Seth jest niebezpieczny i powinnam się trzymać od niego z daleka. Rzuciłam się na łóżko a moje oczy powędrowały przez pokój w kierunku zdjęcia, leżącego na biurku. Przedstawiało mnie i Setha, uśmiechających się, jakbyśmy byli najdoskonalszą parą na świecie. W rzeczywistości, on przemienił moje życie w koszmar. Podeszłam do parapetu wpatrując się w prezenty urodzinowe, jakie otrzymałam od przyjaciół. Chwyciłam album, który dostałam od Justina. Usiadłam na podłodze i otworzyłam go. Patrzyłam na zdjęcia mnie i Justina. Na niektórych zdjęciach, byliśmy tak uśmiechnięci, jak ja i Seth zdjęciu stojącym na biurku. Różnica była taka, że moje uśmiechy na zdjęciach z Justinem były prawdziwe.
Przeglądając dalej album, zobaczyłam zdjęcie, gdzie płakałam a Justin siedział obok, przytulając mnie. Gorycz wypełniła moją duszę. Pamiętam ten dzień bardzo wyraźnie. Wtedy właśnie zmarł mój piesek – Sylvia.
Mama poprosiła mnie tego dnia, bym zabrała ją na spacer, lecz był bardzo zimno i ja nie chciałam. Niechętnie wzięłam ją na smycz i narzekając cały czas, wyszłam z domu. Beztrosko szłam po ulicy, gdy Sylvia zaczęła głośno szczekać. Byłam ostro zdenerwowana, więc powiedziałam jej, żeby się zamknęła, ale nie zrobiła tego. Nie zdążyłam zobaczyć co się dzieję, gdy dziki kojot wyskoczył zza krzaków i próbował mnie zaatakować. Byłam bardzo przestraszona, uciekłam, by schować się za drzewem, podczas, gdy Sylvia walczyła z kojotem. Przestraszyła kojota na tyle, by uciekł, ale poniosła tak straszne rany, że chwilę później, zmarła.
Płakałam wtedy ze smutku i z powodu mojego egoizmu. Justin był pierwszą osobą, która mnie wtedy znalazła i tylko on wydawał się rozumieć moje uczucia.
Łza spłynęła mi po policzku, ale szybko ją otarłam.
Rozejrzałam się po pokoju, patrząc na zdjęcia moje z Sethem i wypełniła mnie złość. Przecież nie zasłużyłam na to, żeby mnie bił i gwałcił. Wstałam i zrzuciłam wszystkie zdjęcia z Sethem ze ściany. Wyrzuciłam je do kosza, niszcząc ramki.
Chwyciłam kurtkę i zarzuciłam ją na ramiona. Założyłam buty, wkładając telefon do tylniej kieszeni moich spodni. Zbiegłam po schodach czując, jak adrenalina buzuje w moich żyłach i odgania ból.
- Co robisz? – zapytał Christian.
- Coś, co powinnam zrobić dawno temu. – powiedziałam, zgarniając kluczyki ze stolika.
- Nie rozumiem. – powiedział.
Spojrzałam mu prosto w oczy.
Włożyłam kluczyki do stacyjki, nacisnęłam pedał gazu i pędziłam ulicami, prosto do domu Setha. Wyskoczyłam z samochodu i wbiegłam po schodkach na ganek. Zapukałam do drzwi i czekałam, aż dostanę się do jego domu.

*Justin*
Jechałem ulicami Stratford z moją mamą siedzącą na miejscu pasażera.
- Jak wyglądam? – zapytała po raz tysięczny.
- Wyglądasz dobrze, mamo. – odpowiedziałem.
- Po prostu ‘dobrze’? – zapytała. – Oh, wiedziałam, że powinnam włożyć coś innego.
- Nie, mamo. Wyglądasz pięknie. Poza tym, mogłabyś założyć dresy a Kevin i tak się będzie ślinił.
Zmrużyłem oczy.
Mama zmusiła mnie do obiadu z nią i Kevinem. Będzie też siostrzenica Kevina, bo dopiero się tutaj przeniosła i jeszcze nikogo nie zna.
- Justin. – powiedziała mama stanowczo. -  Lepiej się dzisiaj zachowuj. Mam nadzieję, że pokażesz jakim jesteś dżentelmenem. Nie chcę, żeby Kevin pomyślał, że mój syn jest rozpieszczoną gwiazdeczką popu, rozumiesz?
- Tak, proszę pani. – odpowiedziałem niechętnie.
- Poza tym, jestem pewna, że będziesz się świetnie bawić. – powiedziała rozpromieniona.
Miałem milion sarkastycznych odpowiedzi, ale wiedziałem, że uzna to za brak szacunku, więc nic nie odpowiedziałem.
Wjechaliśmy na parking jakiejś małej restauracji o nazwie ‘David Bistro’. Zaparkowałem samochód i wysiadłem, by otworzyć drzwi mojej mamie.
- Jesteś pewny, że wyglądam dobrze? – zapytała.
- Fantastycznie mamo, absolutnie fantastycznie. – odpowiedziałem.
Weszliśmy do restauracji i zauważyłem, że Kevin i jego siostrzenica machają do nas ze stolika. Niechętnie poszedłem za mamą.
- Cześć, Pattie. Wyglądasz wspaniale! – uśmiechnął się Kevin.
Mama zdawała się błyszczeć.
- Oh, dziękuję. – zarumieniła się. – Ty również wyglądasz wspaniale.
- Dziękuję. – Kevin powiedział, odwracając się w moją stronę. – Justin! Miło Cię znów widzieć.
Zmusiłem się do uśmiechu.
- Pana również.
Twarz Kevina pokazywała ulgę, że nie zachowałem się jak ostatnio.
- To jest moja siostrzenica, Kayla. – powiedział.
Śliczna dziewczyna, o karmelowej skórze i dołeczkach uśmiechnęła się do mnie.
- Cześć. – powiedziałem.
- Cześć. – uśmiechnęła się. – Ty jesteś Justin Bieber, prawda?
Skinąłem głową.
- Tak.
- Myślę, że Twoja muzyka jest naprawdę dobra. – powiedziała.
Zauważyłem, że ma śmieszny akcent.
- Dziękuję. – uśmiechnąłem się.
- Cóż. – mama powiedziała. – Co Wy na to, by dzieci usiadły przy tym stoliku a ja z Kevinem przy stoliku obok?
Wskazała na stolik stojący obok nas.
- Dobrze. – powiedzieliśmy z Kaylą w tym samym momencie.
Dziewczyna zaśmiała się, po czym usiadła.
- Więc, dopiero co się tu przeprowadziłaś? – zapytałem.
- Można tak powiedzieć. – powiedziała.
- Co masz na myśli?
- Cóż, to był moje życie w Wisconsin nie było najlepsze. Mój ojczym fizycznie i psychicznie się nad nami znęcał. Wujek Kevin się o tym dowiedział i przywiózł mnie tutaj, bym z nim zamieszkała.
Poczułem przypływ złości. Sama myśl, że jakiś facet może uderzyć kobietę mnie obrzydza.
- Przykro mi to słyszeć. – powiedziałem. – Mam nadzieję, że nigdy Cię nie skrzywdził?
- Mnie nie, moją mamę. – odpowiedziała.
Skinąłem głową.
Rozmawialiśmy z Kaylą od jakiejś godziny i stwierdziłem, że jest całkiem słodką dziewczyną. Taką, którą chciałbym poznać bliżej.
Poczułem, jak mój telefon wibruje mi w kieszeni, ale postanowiłem go zignorować. To byłoby niegrzeczne, czytać smsa, siedząc przed dziewczyną, którą dopiero poznałem.
Telefon wciąż wibrował i nie mogłem już tego znieść.
- Przepraszam na chwilę. – powiedziałem. – Muszę to przeczytać.
- Nie ma sprawy. – uśmiechnęła się Kayla.
Otworzyłem wiadomość. Była od Christiana.

Od: Chrisitian
Do: Justin
Caity wyszła dwie godziny temu. Nie wiem gdzie poszła. Nie odbiera telefonu. Martwię się. – Chris.

Przeczytałem wiadomość i zachichotałem. Christian próbuje mnie nabrać po tym, jak z nim wygrałem kilka razy w Mario Kart. Wsadziłem telefon do tylniej kieszeni spodni.
- To tylko mój przyjaciel próbuje mi zrobić dowcip. – wyjaśniłem Kayli, która miała zdziwioną minę.
- Jesteś pewny?
- Tak. – przytaknąłem.
------------------------------------------------------------------------------------

Mamy rozdział piąty. Jak myślicie? Chrisitian próbuje nabrać Justina? Co się stało z Caitlin? :) Rozdział dedykuję @Anne_195 która była tak miła, że zrobiła mi nagłówek oraz pomogła mi go ustawić. Dziękuję dziewczyno, jesteś zajebista <3 Jeżeli będziecie potrzebowali kiedykolwiek nagłówek lub tło, nie bójcie się do niej pisać, bo jest w tym na prawdę dobra :)
Martwi mnie to, że jest coraz mniej komentarzy pod każdym rozdziałem. Najpierw było ich 10, później 8 a pod ostatnim rozdziałem 7. Wiem, że czasem ciężko jest napisać komentarz, ciężko jest napisać co się myśli za każdym razem, rozumiem to. Ale proszę, komentujcie chociaż co dwa rozdziały, bym wiedziała co myślicie. Mam też prośbę, by każda osoba, która przeczyta ten rozdział napisała jakiś komentarz. To może być jedno słowo, bądź uśmiechnięta lub smutna buźka, w zależności jak Wam się podobało. Chcę po prostu wiedzieć, ile osób czyta to tłumaczenie. Z góry dziękuję. :)

Swaggie. x

niedziela, 14 kwietnia 2013

Four


*Justin*
Siedziałem w moim czarnym Range Roverze* i patrzyłem, jak Seth odjeżdża z Caitlin siedzącą na miejscu pasażera. Po chwili zdałem sobie sprawę, że jadę w złym kierunku.
Jak mogłem w ogóle pomyśleć, że ona do mnie wróci? Mogłem się domyślić, że ruszyła do przodu. Zaparkowałem samochód i zamknąłem go przez wejściem do hotelu. Wchodząc do windy zauważyłem dwie podekscytowane nastolatki. Chyba były bliźniaczkami.
- Cześć. – powiedziałem.
- Cześć Justin! – zapiszczały podekscytowane. – Możemy prosić o Twój autograf?
Wyciągnęły telefony i markera.
- Jasne. – uśmiechnąłem się.
Skończyłem podpisywać oba telefony w momencie, gdy winda zatrzymała się na moim piętrze.
- Proszę bardzo, dziewczyny. Miło było Was poznać.
- Dziękujemy! Ciebie również! – powiedziały jednocześnie.
Uśmiechnąłem się do nich i zacząłem wychodzić z windy, gdy poczułem jak coś ciągnie mnie do tyłu.
- Możemy jeszcze zrobić sobie w Tobą zdjęcia? – zapytała jedna z nich.
- Uh. – mruknąłem. Szczerze mówiąc byłem gotowy, by wrócić już do pokoju. – Jasne.
- Taaaak! – wykrzyknęły.
Robiły zdjęcie za zdjęciem, podczas, gdy winda jeździła w tą i z powrotem. Zacząłem się troszkę denerwować. Kiedy przejechaliśmy moje piętro po raz trzeci, nareszcie się odezwałem.
- Dobra dziewczyny.. koniec zdjęć.
- Jeszcze tylko jedno!
Odsunąłem je od siebie i wyszedłem z windy. Kochałem swoich fanów, ale czasem byli trochę zbyt natrętni. Szedłem korytarzem, aż dotarłem do swojego pokoju. Włożyłem klucz w dziurkę i otworzyłem drzwi. Moim oczom ukazał się dziwny widok. Na kanapie siedziała moja mama, całując się z jakimś nieznanym mi facetem.  Zachciało mi się zwymiotować. Nienawidziłem myśli, że ktoś może złamać jej serce.
Przełknąłem ciężko.
Mama szybko odskoczyła od faceta.
- Justin! – powiedziała zaskoczona. – Co tu robisz tak wcześnie?
- Kim jesteś?  - zapytałem, ignorując próbę mamy odwrócenia mojej uwagi od faceta, który przed chwilą wkładał jej język do gardła.
- Jestem Kevin Allen. Miło mi Cię poznać. – powiedział, wyciągając do mnie rękę.
Skrzyżowałem ramiona.
- Z czego żyjesz? – zapytałem, przypatrując mu się.
- W ciągu dnia jestem pediatrą a  w nocy pastorem młodzieżowym.
- Naprawdę? – zapytałem.
Uh. Hmm. Prawdopodobne.
- Właściwie, uczę w niedzielnej szkółce.
Po tym co powiedział, przypomniałem sobie kim jest. To był mój ulubiony nauczyciel z niedzielnej szkółki.
- Cóż, może powinieneś pójść popracować nad planem lekcji, czy coś.
- Justin! – skarciła mnie mama.
- Nie, nie, wszystko w porządku. – Kevin powiedział. – Robi się późno. Do zobaczenia następnym razem Justin.
Spojrzałem na niego.
Nie obchodzi mnie, jaki był. Chciałem tylko, żeby trzymał się z daleka od mojej mamy.
- Do zobaczenia, Pattie. Zadzwonię do Ciebie jutro. – mrugnął do mojej mamy.
Obserwowałem jak się rumieni. Zachowywała się, jakby była 15-latką na pierwszej randce.
Kevin chyba chciał ją pocałować, ale aura śmierci, jaką roznosiłem spowodowała, że tego nie zrobił. Wyszedł z pokoju hotelowego i zamknął za sobą drzwi.
Krzyżyk na drogę.
W momencie, gdy drzwi się zamknęły, mama spojrzała na mnie rozczarowana.
- Justin, jak mogłeś się zachować w ten sposób? To było całkowicie lekceważące i absolutnie nie na miejscu.
- Cóż, przepraszam, że się troszczę. – mruknąłem, idąc do sąsiedniego pokoju.
Usłyszałem jak mama westchnęła.
- Justin. – powiedziała, podążając za mną. – Spójrz, wiem, że to musiało być dla Ciebie dziwne i powinnam Cię uprzedzić, ale ja i Kevin znamy się od lat. Myśleliśmy nad tym, żeby zacząć się spotykać wcześniej, ale byłeś młodszy, a ja wiedziałam, że prawdopodobnie nie spodoba Ci się myśl, że Twoja mama się z kimś umawia.
- Teraz też mi się nie podoba. – wymamrotałem.
Mama usiadła na łóżku.
- To nie chodzi tylko o to, że się z kimś umawiam, prawda?
- Czasami chciałbym wrócić do czasów, gdy nie byłem sławny. – przyznałem.
- Dlaczego tak mówisz? – zapytała.
- Nie wiem, czasami wydaje mi się to lepsze. – wspomniałem.
Przytaknęła.
- Dlatego właśnie stwierdziłam, że dobrym pomysłem jest przyjechać tutaj i odpocząć od wszystkiego.
- Tak. – zgodziłem się.
- Jak impreza Caitlin?
- Dobrze. Chyba jej się podobało. – powiedziałem. -  A jej chłopak wygląda na zakochanego.
- Przykro mi, Justin. – powiedziała mama, posyłając mi sympatyczny uśmiech.
- Nie, nie. – powiedziałem. – To dobrze. Ona zasługuje na dobrego chłopaka, który będzie się nią opiekował i zawsze będzie przy niej. Wiem, że ja nie mógłbym robić jednocześnie tego i być gwiazdą.

*Caitlin*
Usiadłam w rogu łazienki, podczas, gdy Seth walił w drzwi.
- Cate! Jeśli natychmiast nie wyjdziesz, wyważę drzwi. Rozumiesz mnie, do cholery?! – krzyknął.
Łzy spływały po mojej twarzy.
Nigdy nie wyobrażałam sobie siebie, jako dziewczyny w takiej sytuacji. Mam kochającą i wspierającą rodzinę oraz dobrych przyjaciół. Nawet nie mogłam powiedzieć im, że jestem zastraszana przez mojego chłopaka, bo on wciąż mnie wykorzystuje.
- Dobrze, jeśli tego właśnie chcesz. Wchodzę! – oznajmił szorstko.
Usłyszałam dźwięk otwieranych drzwi. Uniosłam głowę i zobaczyłam w nich Setha z butelką piwa w ręku.
- Co sobie myślałaś, zamykając się tutaj?! Miałaś nadzieję, że schowasz się przede mną a później uciekniesz jak tylko zasnę? Tak?! – zapytał krzycząc.
- Odpowiedz mi, suko!
Rzucił butelką piwa o podłogę. Momentalnie roztrzaskała się na milion małych kawałeczków.
Podskoczyłam.
- Po prostu chcę wrócić do domu. – jęknęłam.
- Obiecałem Ci, że będziemy mieli romantyczną noc, więc będziemy ją mieli.
Podciągnął swoją koszulkę, po czym zdjął ją przez głowę. Moje serce zaczęło walić. Wiedziałam, co nadchodzi. Wstałam z podłogi i zaczęłam się cofać, dopóki nie wpadłam na ścianę. Oczy Setha były pełne pożądania, gdy szedł w moim kierunku.
- Seth, proszę! – błagałam. – Nadal jestem cała obolała po wcześniejszym.
- Cóż, chyba nie będziesz próbować ze mną walczyć, prawda? – uśmiechnął się złośliwie, podchodząc do mnie.
Płakałam, gdy zdejmował ze mnie koszulkę.
- Wiesz, że tego chcesz. Kochasz mnie. – powiedział ledwo stojąc na nogach od ilości wypitego piwa.
Jego oddech sprawił, że miałam ochotę zwymiotować.
- Seth, proszę. Proszę!
Moje ciało się trzęsło, gdy ignorując mnie, zaczął odpinać moje spodnie. Zsunął je ze mnie, po czym zaczął się rozbierać, aż został w samych bokserkach. Zaczął wodzić palcami po moim ciele, mocno je ściskając i dotykając.
- Zróbmy to bardziej interesującym. – powiedział, łapiąc moje biodra i odwracając się w kierunku prysznica.
Odpiął mój stanik i zdjął moją bieliznę. Jego ręce wciąż szorstko biegały po moim ciele. Zdjął bokserki i rzucił mnie pod prysznic.
- Wszystkiego najlepszego, kochanie. – Seth mrugnął do mnie, gdy byliśmy pod moim domem.
Pocałował mnie w usta.
Nic nie powiedziałam, wyskoczyłam z jego samochodu czując ból. Zaczęłam iść w stronę drzwi. Ledwo mogłam chodzić. Na szczęście, wszystkie światła były wyłączone, co znaczyło, że moja rodzina wciąż spała. Moi rodzice byli typami osób, które myślą ‘ciesz się życiem, póki możesz’. Myślę, że to zaczęło się od momentu, kiedy mięli wypadek samochodowy w dzień ich wesela. Prawie wtedy zginęli. Po tym, zdali sobie sprawę, że trzeba chwytać każdy dzień i żyć pełnią życia. To było przydatne w niektórych momentach, ale kiedy chodziło o chłopaka, który zgwałcił mnie dwa razy w dzień moich urodzin, wolałabym mieć rygorystycznych rodziców, którzy upewniają się, że jestem w domu o przyzwoitej porze.
Weszłam do domu i otworzyłam zamrażarkę. Wyjęłam okład z lodu, które Christian stosował do siniaków powstałych na meczach. Weszłam schodami na górę, do mojego pokoju, krzywiąc się przy każdym kroku. Zsunęłam z siebie ubrania i umieściłam okład pomiędzy nogami. Był naprawdę zimny, ale to pomagało na ból. Podeszłam do szafy i znalazłam za duży t-shirt, który założyłam. Rzuciłam się na łóżko i wrzasnęłam w poduszkę. Wiedziałam, że jutro Seth znowu mnie pobije. To było błędne koło, nie zamierzające się nigdy zatrzymać.
Płakałam, aż ze zmęczenia zasnęłam.

*Justin*
Następnego dnia obudził mnie dźwięk rozmowy mojej mamy przez telefon. Chichotała, wiec mogłem się domyślić, że rozmawia z Kevinem. Wziąłem szybki prysznic i założyłem czerwoną bluzę oraz białe rurki. Zjadłem trochę owoców i tosty, które zostały przyniesione przez obsługę do mojego pokoju. Powiedziałem mamie ‘cześć’ i wsiadłem do mojego Range Rovera* wybierając numer Christiana.
- Hej, Bieber. – powiedział Christian.
- Cześć. Wciąż nie masz na dzisiaj planów? – zapytałem.
- Nie mam, przyjeżdżaj do mnie.
- Okej, jestem w drodze. Widzimy się za chwilę. – powiedziałem.
- Do zobaczenia.
Nacisnąłem czerwoną słuchawkę i kontynuowałem jazdę znanymi mi uliczkami. Po lewo zauważyłem piekarnię. Gdy mieszkałem tutaj, w Kanadzie, ta piekarnia była jednym z moich ulubionych miejsc. Kiedy tylko mieliśmy więcej pieniędzy, mama zawsze kupowała mi tu cukierki lub ciasteczka cynamonowe. Zaparkowałem samochód i wysiadłem. Wszedłem przez otwarte drzwi piekarni i usłyszałem odgłos dzwoneczka, ogłaszającego moje przybycie. Słodki zapach cynamonowych ciasteczek i innych pyszności wypełnił moje nozdrza.
- Justin! – uśmiechnęła się Pani Jones, synowa właścicielki. – Jak się masz?
- Dobrze. A jak u Pani? – zapytałem.
- W porządku. Długo czasu się nie widzieliśmy. Widziałam Cię jedynie w telewizji i w internecie. – zachichotała.
Uśmiechnąłem się.
- Co dzisiaj macie świeżego do polecenia? – zapytałem.
- Cóż, te cynamonowe ciasteczka dopiero co przyjechały. – powiedziała.
Oblizałem usta, myśląc o słodkich smakołykach.
- Poproszę kilka. – powiedziałem.
- To będzie pięć dolarów. – uśmiechnęła się.
Wręczyłem jej pieniądze a ona podała mi pudełko ciastek.
- Zobaczymy się jutro w kościele? – zapytała Pani Jones.
- Możliwe. – powiedziałem, kiwając głową.
- Dobrze, do zobaczenia w takim razie. – uśmiechnęła się.
- Do widzenia.
Zabrałem pudełko ciastek do mojego samochodu i położyłem je na miejscu pasażera. Odpaliłem samochód i pojechałem do domu Beadles’ów. Gdy byłem na miejscu, zabrałem ciasteczka i ruszyłem w stronę drzwi. Zapukałem. Moje serce drgnęło, mając nadzieję, że spędzę dzisiaj trochę czasu z Caitlin. Drzwi otworzył Christian.
- Cześć Justin! – powiedział. – Wejdź.
- Cześć. – uśmiechnąłem się.
- Czy to jest to, co myślę?  - zapytał wskazując opakowanie ciastek.
Przytaknąłem.
- Przejeżdżałem obok cukierni i nie mogłem się powstrzymać.
Christian się zaśmiał.
- Wiem jak to jest. – powiedział, zanim podreptał w stronę kuchni. – Mamo! Zgadnij co! Justin przyniósł cynamonowe ciasteczka!
Podążyłem za nim do kuchni, gdzie Pani Beadles była zajęta wycieraniem blatu.
- To bardzo miło z jego strony. – uśmiechnęła się życzliwie, odwracając się w moją stronę. – Cześć Justin, jak się masz?
- Dobrze. A co u Pani?
- Wszystko w porządku. Dziękuję Ci bardzo za zorganizowanie imprezy urodzinowej dla Caitlin. Naprawdę to doceniam.
- Oh, nie ma problemu.
Uśmiechnęła się.
- Jak długo zamierzasz być w mieście?
- Tak szczerze to nie wiem. Moja mama zdecydowała, że potrzebujemy odpoczynku. Byliśmy tak przytłoczeni tą sławą, że bez celu przeprowadziliśmy się do Atlanty. – powiedziałem. – To już nie byłem ja, chłopak podążający za marzeniami. Nie chciałem tak żyć.
Pani Beadles pokiwała głową.
- Cóż, jesteśmy bardzo szczęśliwi, że wróciłeś. Będzie tak, jak za dawnych czasów.  – powiedziała.
Zauważyłem łzy w jej oczach.
- Mamo.- Christian jęknął. – Proszę, nie zaczynaj znowu.
Pani Beadles przetarła oczy.
- Przepraszam. Christian, razem z Twoim tatą jedziemy teraz do kościoła. Będziemy w ciągu kilku godzin. – powiedziała. – Więc zachowujcie się z Caitlin przyzwoicie. Jeśli będziesz mnie potrzebował, zadzwoń.
- Dobrze. – odpowiedział.
- Do zobaczenia później. Oh, Justin! Pozdrów swoją mamę. – powiedziała Pani Beadles.
- Pozdrowię. – uśmiechnąłem się.
Christian wyjął dwie szklanki, nalał do nich mleka a cynamonowe ciasteczka wysypał na talerz. Rozmawialiśmy, opowiadając sobie głupie dowcipy.
- Cóż. – odkaszlnąłem. – Czy Caitlin jest w domu?
- Tak, jest w swoim pokoju. Chyba śpi. Dlaczego pytasz? – zapytał.
Wzruszyłem ramionami.
- Po prostu byłem ciekawy.
- Naprawdę? – zapytał ze śmiesznym wyrazem twarzy.
- Tak.
- Koleś, wiem, że coś do niej czujesz. – Christian powiedział, potrząsając głową.
- Nie wiem o czym mówisz.
- Jesteś takim kłamcą.
- Nawet jeżeli to prawda, ona wydaję się być szczęśliwa z Sethem. – powiedziałem. – Bo jest z nim szczęśliwa, prawda?
- Tak myślę. – powiedział Christian. – Ale nie spędzam wolnego czasu, wypytując moją siostrę o jej miłosne życie. To mnie przeraża. Zajęło mi trochę czasu nawet, by przyzwyczaić się do faktu, że ją pocałowałeś.
Pokazał mi język a ja wzruszyłem ramionami.
- Przepraszam.
- Nie ma sprawy, zagrajmy w Wii. – zasugerował.


- Tak! – zaśmiałem się.
- Nie mogę w to uwierzyć! – Christian patrzył w ekran z niedowierzaniem.
- Czytaj i płacz! – śmiałem się.
Christian siedział na kanapie ze skrzyżowanymi rękami, podczas gdy ja odtańczyłem swój taniec zwycięstwa. Pokonałem go w Mario Kart pięć razy z rzędu.
- Oh, zamknij się, Justin. –  powiedział Christian, rzucając pilota na kanapę.
Zachichotałem.
Dzwonek do drzwi rozbrzmiał w całym domu.
- Czy ktoś może otworzyć? – krzyknęła Caitlin.
To był pierwszy znak, że była w domu. Wcześniej nie wychodziła.
- Nie, Ty otwórz! – odkrzyknął Christian.
- Ugh! -  Caitlin westchnęła.
Przyglądałem jej się, gdy schodziła po schodach.
- Tym razem, to JA wygram. – powiedział Christian włączając grę.
- I tak Ci się to nie uda.

*Caitlin*
Spojrzałam na Justina, który siedział na kanapie grając w jakąś grę z Christianem.
Przygryzłam wargę.
Chciałabym się z nim spotkać, ale byłabym martwa, jak Seth by się dowiedział. On tylko szukał powodu, żeby mi przywalić.
Otworzyłam drzwi i zobaczyłam jakiegoś faceta z wielkim bukietem stokrotek.
- Ty jesteś Caitlin Beadles? – zapytał.
- Tak. – kiwnęłam głową.
Wcisnął mi kwiaty do rąk.
- Od kogo one są? – zapytałam.
- Nie wiem. – odpowiedział. – Ja tylko dostarczam przesyłkę.
Odwrócił się, by odejść.
- Dziękuję! – krzyknęłam do jego pleców.
Zaniosłam kwiaty do kuchni.
- Czyżbyś dostała kwiaty od swojego kochasia? – zapytał Christian.
Zmrużyłam oczy, próbując go zignorować. Otworzyłam liścik dołączony do kwiatów.
Droga Caitlin.
Bardzo przepraszam za wczorajszą noc. Byłem pijany i głupio się zachowałem. Wybacz mi proszę. To się więcej nie powtórzy, przysięgam.
Kocham Cię.
Twój na zawsze,
Seth.
‘Wybacz mi proszę. To się więcej nie powtórzy.’
Ta, jasne.
Otworzyłam szafkę pod zlewem i wyrzuciłam kwiaty do kosza.
- Pokłóciliście się, czy co? – Christian zapytał, odrywając oczy od telewizora i spoglądając na mnie.
Jego brwi były zmarszczone.
- Co jest na Twojej twarzy? – zapytał, wskazując na siniaki, których nie zdążyłam zatuszować.
Justin się odwrócił i również na mnie spojrzał.
- Nie, nie pokłóciliśmy się. A te siniaki.. Graliśmy w chowanego w piwnicy Setha i wpadłam na ścianę. – kłamałam.
- Oh, okej. – odpowiedział niewinnie Christian, odwracając się w stronę telewizora.
- Skoro się nie pokłóciliście to czemu wyrzuciłaś kwiaty od niego do kosza? – zapytał Justin.
- No dobrze, skłamałam. Pokłóciliśmy się, ale to była bzdura. – powiedziałam.
- Oh. – Justin mruknął.
Przeszłam przez kuchnię, by wziąć jabłko z talerza, gdy zobaczyłam białe pudełko. Zajrzałam do niego, zauważając cynamonowe ciasteczka.
- Mmm. – powiedziałam. – Kto to przyniósł?
- Justin. – odpowiedział Christian.
- Oh, naprawdę? – zapytałam. – Dzięki, Justin.
- Nie ma sprawy. – uśmiechnął się.
Chwytając szklankę mleka i cynamonowe ciasteczko, poszłam w kierunku kanapy. Mogłam spokojnie powiedzieć, że chłopcy zauważyli to, jaka obolała jestem po sposobie, w jaki szłam.
- Jestem obolała od tych wszystkich tańców urodzinowych. – powiedziałam, starając się im wytłumaczyć. – Justin, nie wiem jak Ty możesz śpiewać i tańczyć na scenie prawie każdego wieczoru.
Zaśmiał się.
- Idzie się przyzwyczaić.
Przypatrywałam się, jak Justin szturcha Christiana po kolejnej wygranej rundzie.
- Oh, no co jest! – zawołał Christian.
- Daj mi z nim zagrać. – powiedziałam, wyciągając dłoń po pada.
- Jesteś pewna, że tego chcesz? – zapytał Justin. – To nie jest zabawa dla osób o słabym sercu.
- Jakoś to zniosę. – zachichotałam.
Po długiej i ciężkiej walce w końcu z nim wygrałam.
- Tak! – wykrzyknęłam zwycięsko.
- Nie. Mogę. W. To. Uwierzyć! – powiedział Justin.
- To uwierz. – zachichotałam.
- Chcę rewanżu!
- Nie, nie zgadzam się. – powiedziałam.
- Proszę! – Justin zerknął na swój dzwoniący telefon. – Sekundka.
Odebrał.
- Cześć mamo. Tak. Teraz? Okej, dobrze. Też Cię kocham. Do zobaczenia. – powiedział, podnosząc się z kanapy.
- To moja mama. Muszę iść, ale wciąż chcę rewanżu.
- Nieważne, Bieber. – zaśmiałam się.
Razem z Christianem pożegnaliśmy Justina.
Nie mogłam przestać mieć nadziei, że wszystko będzie tak jak kiedyś. Mogłabym znowu być jego dziewczyną, bo bez względu na to, jak bardzo się starałam, nie mogę być na niego zła. Nie mogę wyrzucić go ze swojej głowy i serca.
Więc może to prawda, co ludzie mówią. Pierwszej miłości się nie zapomina.
Usłyszałam dźwięk pukania do drzwi. Otworzyłam je, myśląc, że Justin czegoś zapomniał, ale zamiast tego, zobaczyłam bardzo wkurzonego Setha, stojącego przede mną.

*Range Rover to taki oto samochód:
Nieźle się chłopak wozi, co? :D

Panie i panowie (chociaż raczej panie), oto rozdział czwarty J Wybaczcie, że dodaję go dopiero dzisiaj, ale miałam pewien problem z przetłumaczeniem go. Jest dosyć długi a ja niezbyt dobrze się czułam w części, gdzie Seth wykorzystywał Caitlin. Kutas z niego, prawda? Myślę, że znienawidzicie go jeszcze bardziej, jak przeczytacie co odwalił w następnych rozdziałach. Oops, udajmy, że tego nie było. Następny rozdział postaram się dodać jak tylko go przetłumaczę J Co do przemyśleń Caitlin.. Jak myślicie? Da się zapomnieć o swojej pierwszej miłości? Szczerze mówiąc, mam nadzieję, że tak.. Dziękuję za wszystkie komentarze i wyświetlenia. To bardzo motywuje do pracy J
Swaggie. x

czwartek, 11 kwietnia 2013

Three


*Caitlin*
- Hej, Caitlin.
Wpatrywałam się w niego oniemiała. Przytłaczające poczucie krzywdy i zdrady wypełniło całe moje ciało.
- To dla Ciebie – kontynuował, nie zważając na brak odpowiedzi i wręczył mi czerwoną różę.
-Wszystkiego najlepszego.
Uśmiech rozjaśnił jego twarz, gdy pochylił się ku mnie. Zanim zauważyłam co się dzieje, Justin przycisnął usta do mojego policzka. Ciepłe uczucie zalało całe moje ciało. Radość tego uczucia sprawiła, że zapomniałam o wszystkich złych rzeczach jakie mi zrobił.
- Caitlin!
Szybko się odsunęłam, zaskoczona dźwiękiem głosu Seth’a. Odwróciłam głowę, by zobaczyć jak idzie w naszym kierunku.
- Tu jesteś! Martwiłem się!
Przycisnął mnie mocno do siebie w duszącym uścisku, po czym odsunął mnie na wyciągnięcie ręki, patrząc mi prosto w czy.
Justin odkaszlnął.
Niebieskie oczy Seth’a były przesiąknięte lodem a jego fałszywy uśmiech krył prawdziwą furię, gdy odwrócił się powoli w stronę Justina.
- Oh, nie zauważyłem Cię. – Seth powiedział.
Chociaż jego głos nie pokazywał żadnego znaku fałszywości, wiedziałam, że kłamie.
- Jestem Seth, chłopak Caitlin. Ty musisz być Justin.
Seth podkreślił słowo ‘chłopak’.
- Tak. – Justin przytaknął. – Miło Cię poznać.
- Cate dużo mi o Tobie opowiadała. – Seth kontynuował mówienie swoim słodkim głosem.
Cate. Nazwał mnie ‘Cate’. Zamierza mnie uderzyć kiedy opuścimy imprezę. Po prostu jestem tego pewna.
- Oh, naprawdę? – Justin zapytał uśmiechając się do mnie.
Wydawał się być zaskoczony.
- Tak. – Seth przytaknął. – Ale jestem pewien, że Ty też wiele o mnie słyszałeś.
Justin otworzył usta, by mu odpowiedzieć, ale mu przerwałam.
- Uh, myślę, że powinniśmy wrócić na imprezę. Chaz powiedział, że teraz będziemy grać w gry. – powiedziałam.
- Tak, masz rację. – Justin się zgodził. – Chodźmy.
Zaczął iść w stronę piwnicy a ja poszłam za nim. Seth szedł obok mnie, ciasno przyciskając mnie do siebie. Próbowałam wydostać się z jego uścisku, ale on tylko ścisnął mnie mocniej.
Miałam rację, wszyscy ludzie zbierali się wokół Chaz’a, by pograć.
- I oto jest urodzinowa księżniczka! – powiedział, kiedy mnie zauważył. – Teraz możemy zacząć.
Usiadłam na podłodze. Po jednej stronie mnie siedział Justin a po drugiej Seth. Mój ‘chłopak’ wyciągnął rękę i chwycił moją. Ścisnął ją tak mocno, że myślałam, ze próbował ją złamać – pewnie próbował. Mogłam spokojnie powiedzieć, że jest wściekły jak diabli. Zawsze był o mnie bardzo zazdrosny, ale ja to zwykle ignorowałam. Gdy Justin jest obok, jest to po prostu niezręczne.
- Caitlin, musisz usiąść tutaj. – powiedział, wskazując na krzesło obok.
Wstałam z miejsca i z wdzięcznością zajęłam krzesło.
- No dobra. – powiedział Chaz. – W tej grze, każdy z Was dostanie kawałek papieru, który wygląda tak jak ten.
Podniósł w górę biały papier.
- Karteczka jest zapełniona pytaniami. Musicie odpowiedzieć na pytania tak, jakby Caitlin na nie odpowiedziała a gdy już odpowiecie, zapytamy ją o prawdziwą odpowiedź, by zobaczyć kto miał rację. Macie na to 5 minut. – kontynuował Chaz. – Jakieś pytania?
Wszyscy potrząsnęli głowami.
- Dobrze, więc zaczynajmy! – krzyknął Chaz.
Patrzyłam, jak goście wzięli długopisy myśląc nad odpowiedziami na pytania.
- Pssst.
Odwróciłam się i zobaczyłam Chaz’a stojącego obok mnie.
- Widzę, że w końcu wpadłaś na Justina.
- On tu był przez cały czas? – zapytałam.
Przytaknął.
- Chciał z Tobą porozmawiać, ale nie miał odwagi. – Chaz zachichotał. – Powiedziałem mu ‘Stary, umawiałeś się z nią, na litość Boską! Jak trudne może być powiedzenie -Cześć?-‘. Widzę, że nareszcie to zrobił.
- Tak, zrobił. – powiedziałam.
- Wiesz, że ta impreza to był jego pomysł? – kontynuował.
Zerknęłam na niego marszcząc brwi.
- Naprawdę?
- Czemu wydajesz się być taka zszokowana? – zapytał.
- Nie wiem. – wzruszyłam ramionami.
- To dlatego, że nie rozmawialiście ze sobą przez długi czas, prawda? – Chaz zapytał.
Przytaknęłam.
- Myślałam, że o mnie zapomniał.
- Oh, Caitlin Beadles, jesteś niemożliwa! – zaśmiał się.  – Poważnie, Justin nie mógłby o Tobie zapomnieć!
Odwróciłam się w stronę gości i zauważyłam, że Justin i Seth mają opuszczone swoje długopisy. Tak samo moja najlepsza przyjaciółka, Holly. Chaz spojrzał na zegarek.
- Wasze pięć minut minęło! – ogłosił. – Jeśli Wasza odpowiedź będzie zła, idziecie usiąść po drugiej stronie pokoju. Będę czytał pytania, dopóki nie zostanie tylko jedna osoba. Powodzenia!
Spojrzałam na Seth’a. Jego wyraz twarzy mówił, że jest pewny, że wygra.
- Okej, pierwsze pytanie: Jaki jest Twój ulubiony kolor? – Chaz zapytał.
- Różowy. – odpowiedziałam od razu.
- Od kiedy? Myślałem, że to turkusowy! – mój kolega z klasy powiedział, idąc na drugą stronę pokoju.
Zachichotałam.
- Jaki jest Twój ulubiony deser?
- Ciasto czekoladowe. – odpowiedziałam.
- Co?! Mówiłaś mi, że KOCHASZ sernik i nie lubisz nawet lodów czekoladowych! – Amy, dziewczyna z mojej grupy jęknęła.
Wzruszyłam ramionami. Pytania były coraz trudniejsze, aż zostały tylko trzy osoby: Holly, Justin i Seth. Czułam, jak moje dłonie zaczynają się pocić. Po cichu się modliłam, by Holly wygrała.
- Co byś wybrała? Mieszkanie na wyspie tylko z najlepszymi przyjaciółmi i rodziną czy w wielkim mieście, gdzie nikogo nie znasz?
- Zdecydowanie mieszkanie na wyspie. – odpowiedziałam.
- Co? – Holly zapytała. – Byłam pewna, że odpowiesz ‘miasto’!
Pokazała mi język i poszła usiąść po drugiej stronie pokoju z resztą gości.
- Whoa! – powiedział Ryan. – Został były i teraźniejszy chłopak Caitlin. To będzie dobre!
- Zamknij się. – warknęłam.
Ryan zaczął się śmiać.
- Okej, ostatnie pytanie. Jeśli obydwoje odpowiecie poprawnie, będziecie walczyć o wygraną do śmierci. – ogłosił Chaz.
Do śmierci? Co to jest? Teleturniej?
- Którego z tych trzech zwierząt boisz się najbardziej: pająki, rekiny czy węże?
Mój umysł powrócił do podróży w 5 klasie. Trujący pająk wkradł mi się do śpiwora i ugryzł mnie, przez co musiałam jechać do szpitala. Do dziś mam fobię, jeżeli chodzi o pająki.
- Pająki. – odpowiedziałam.
Patrzyłam, jak buzia Seth’a się otwiera.
- Pająki? – zapytał.
Przytaknęłam.
- Myślałem, że rekiny. Szczególnie po wypadku w łódce.
- Rekinów też się boję, ale pająki bardziej mnie przerażają.
- To głupie. – powiedział Seth.
- Nie, to nie jest głupie. – odpowiedział mu Justin.
- Tak, jest. Możesz zdeptać pająka, rekina nie.
- Nie było Cię, gdy Caitlin prawie umarła od ugryzienia pająka.
Byłam zaskoczona, że Justin wie, dlaczego wybrałam pająki. Nie myślałam, że będzie to pamiętał. Zakręciłam różą, którą mi dał wokół palców. Teraz, wydawało mi się, że ma ona jakieś głębsze znaczenie.
Seth zmrużył oczy.
- Jesteśmy TU i TERAZ.
Justin spojrzał na niego.
- Okej. – Chaz powiedział, zauważając napięcie panujące w pokoju. – Czas na prezenty!
- Dobry pomysł. – Zgodziłam się.
Usiadłam na podłodze i zaczęłam otwiera moje prezentu. Każdy był inny i genialny, co pokazywało jak moi przyjaciele dobrze mnie znali. Wszystkie prezenty, które dostałam, mi się podobały.
- Dziękuję Wam wszystkim. – powiedziałam, uśmiechając się szeroko.
- Nie ma za co! – usłyszałam.
- Oh, tu jest jeszcze jeden prezent! – Ryan powiedział, wręczając mi perfekcyjnie zapakowany prezent.
Delikatnie go otworzyłam, nie chcąc zepsuć ślicznego papieru.
Wyjęłam album i go otworzyłam.
Dla: Caity
Uśmiechnęłam się, kiedy przeczytałam ‘Caity’. Jest tylko jedna osoba, która mnie tak nazywa.
Przewracając strony, zobaczyłam kilka zdjęć moich i Justina z przeszłych lat. Pod zdjęciami były podpisy. Niektóre były zabawne, niektóre słodkie.
- To jest piękne. – powiedziałam. – Gdzie jest Justin?
Chaz i Ryan wzruszyli ramionami. Wyszłam po schodach z piwnicy i otworzyłam frontowe drzwi. Zobaczyłam go idącego wzdłuż ulicy.
- Justin! – zawołałam.
Odwrócił się, gdy usłyszał mój głos a ja do niego pobiegłam.
- Dziękuję. – powiedziałam.
- Za co? – zapytał.
- Za wszystko. – spojrzałam na niego. – Sprawiłeś, że to były naprawdę świetne urodziny.
- Oh, nie ma za co. – powiedział, ruszając w stronę samochodu.
Poszłam za nim.
-  Gdzie idziesz?
- Wracam do hotelu.
- Już? – zapytałam.
Przytaknął.
- Jest jasne, że Twój chłopak mnie nie lubi a ja nie chcę się z nim kłócić. Nie chcę zrujnować Twojego dnia.
Przygryzłam wargę.
Szliśmy w ciszy, dopóki nie doszliśmy do jego samochodu.
- Więc.. jeśli już jedziesz, mógłbyś podwieźć mnie do domu?
- Tak, jasne. – przytaknął, otwierając przede mną drzwi.
- Cate!
Usłyszałam głos ucznia szatana, wołającego moje imię. Zignorowałam go i wsiadłam do samochodu Justina. Chłopak usiadł na miejscu kierowcy i odpalił samochód kiedy Seth pojawił się przy samochodzie. Zapukał w drzwi. Powoli opuściłam szybę.
- Co? – zapytałam.
- Co Ty robisz? Obiecałem Twoim rodzicom, że odwiozę Cię do domu.
- Oh, nie wiedziałam. – odpowiedziałam. – Justin już zgodził się, żeby mnie podwieźć.
- To JA chciałem Cię zabrać do domu. – powiedział Seth.
Oczywiście, że chciałeś. Chciałeś na mnie krzyczeć.
- Wszystko w porządku, Caity. – Justin powiedział do mnie z uśmiechem. – Wszystkiego najlepszego.
Dźwięk jego głosu, mówiącego do mnie ‘Caity’ sprawił, że chciałam wtulić się w jego ramiona i być ponownie jego dziewczyną.
- Cześć, Justin.
- Cześć. Do zobaczenia jutro. Obiecałem Christianowi, że do Was wpadnę.
Niechętnie wyszłam z samochodu Justina i podążyłam za Sethem do jego samochodu. Sama sobie otworzyłam drzwi, bo Seth tego dla mnie nie zrobił. Usiadłam na miejscu pasażera, gdy chłopak ruszył ulicą.
- Możesz mi do cholery powiedzieć, co to było?! – zapytał, nie odrywając oczu od drogi.
- O czym mówisz? – spytałam niewinnie.
- Dobrze wiesz o czym mówię! – krzyczał na mnie prostując się. – Po prostu.. O czym myślałaś robiąc to?!  Uciekanie z tym dzieciakiem – Bieberem?
- Nie uciekałam..
Moje słowa zostały zagłuszone przez pierwsze uderzenie w moją twarz. Łzy natychmiast popłynęły z moich oczu.
- Nie odpowiadaj mi! – krzyknął. – NIE zamierzam Cię znosić skoro mnie zdradzasz!
- Nie zdradzam Cię. Justin i ja jesteśmy tylko..
- Tylko przyjaciółmi? – zapytał.
Poczułam kolejne uderzenie na mojej twarzy.
- Przestań mnie okłamywać! – warknął.
Poczułam jak całe moje ciało drży ze strachu.
- Nie zbliżaj się do niego, Cate. Nie chcę nigdy więcej Cię widzieć obok niego. Rozumiesz mnie?
Przerażona tym, co by się mogło stać, gdybym tego nie zrobiła, powoli przytaknęłam.
- Dobrze. – powiedział. – Teraz.. Co powiesz na to, żeby pojechać do mnie i zrobić sobie romantyczną noc?
Nic nie odpowiedziałam.
- Kochanie? – powiedział lodowatym głosem.
- D-dobrze. – wyjąkałam.
Seth zawiózł nas do niego do domu. Wyszłam z jego samochodu i powoli powlokłam się w stronę jego domu. Weszłam do jego łazienki, zamykając za sobą drzwi. Patrzyłam na moje posiniaczone ciało i wyrwał mi się niekontrolowany szloch. Mój gniew na Justina powrócił, gdy spojrzałam na czerwoną różę w ręku.
On mnie zostawił. Ponownie.
Czemu nie mógł po prostu powiedzieć Sethowi, że on chce mnie zawieść do domu?
Rozerwałam kwiat na milion małych kawałeczków i zsunęłam się po zimnej ścianie na podłogę.
Czułam odrętwienie i bezsilność. Czułam się samotna.
Nic nie boli bardziej, niż serce złamane przez pierwszą miłość.

---------------------------------------------------------------------------------------

Zakończenie dosyć smutne niestety, ale mam nadzieję, że mimo to, rozdział przypadnie Wam do gustu :) Jak zwykle proszę o komentarze, które tłumaczę autorce :) Dziękuję za wszystkie opinie i ponad 300 wejść na bloga. Następny rozdział pojawi się jutro, bądź pojutrze, bo jest na prawdę długi i mam lekki problem z przetłumaczeniem go. Wiecie, szkoła, treningi, a jak rozdziały są długie to ciężko to pogodzić. :) x

Swaggie. x